Przewijanie – przyziemny obowiązek czy okazja do budowania relacji?

Po powrocie ze szpitala szybko wdrożyliśmy się w oczekiwaną sekwencję zdarzeń: spanie – jedzenie – przewijanie. Raz za razem, w różnych kombinacjach. Kumple już wcześniej mnie oświecili: „Stary, na początku to naprawdę nic nie dzieje. Ona będzie tylko spać, jeść i robić kupę”. Tak jakby w tych pierwszych tygodniach nie przewidziano dla taty żadnej roli, z wyjątkiem czysto praktycznego wsparcia. Rzeczywiście, po pierwszych dwóch tygodniach z pewnością mogę potwierdzić, że cykl wygląda dokładnie tak, jak wspomniałem wyżej. I nawet się zgodzę, że w pierwszych dniach moja uwaga skupiona jest głównie na technicznych aspektach pieluszkowania, układania dziecka do snu lub po prostu na nauce prawidłowo trzymania na rękach.

Jednocześnie zdałem sobie sprawę, że jeśli odliczymy czas karmienia i sen, kiedy to mam minimalne szanse na kontakt ze swoją córką, to wychodzi na to, że zmiany pieluchy, w które jestem zaangażowany około 4-5 razy na dobę, stanowią najdłuższe i w związku z tym bardzo cenne okazje do nawiązania świadomej relacji…

Oczywiście chciałem podejść do tematu jak porządny tata, więc zacząłem przeglądać filmiki na YouTube i jako jeden z pierwszych wyświetlił mi się przypadkowy, krótki film instruktażowy o pieluchowaniu. To co zobaczyłem, wydawało mi się całkiem normalne i zgodne z oczekiwaniami, dopóki nie trafiłem na film organizacji RIE na ten sam temat. Po pierwszych 4 minutach tego filmu, z pewnością zauważycie różnicę między zwyczajowym podejściem do pieluszkowania a podejściem RIE. Przyjrzyjmy się różnicom w szczegółach.

https://www.youtube.com/watch?v=1TZIYMpy9Fc

Szacunek.

Czy zauważyliście może dużą liczbę podziękowań, próśb o pozwolenie, przed wykonaniem kolejnego ruchu a także ciągły kontakt wzrokowy w powyższym? Te zachowania są oparte na fundamentalnym założeniu, które jest także bliskie mojemu sercu. Maluchy są pełnymi istotami ludzkimi od pierwszego dnia i tym samym zasługują na szacunek. One po prostu nie mogą się komunikować, a ściślej mówiąc mają inne środki komunikacji, których my nie koniecznie rozumiemy i nie mają wykształconych wszystkich zdolności motorycznych. Ale są pełnymi i prawdziwymi ludźmi.

Doskonałą analogią jest dbanie o kogoś, kto jest sparaliżowany lub leży w śpiączce i nie może poruszać się ani mówić, lecz doskonale rozumie, co się dzieje wokół niego.

Innym przykładem mogą być wspomnienia mojej żony ze szpitala, w którym pozostawała pod wpływem znieczulenia podpajęczynówkowego, co oznaczało pełne sparaliżowanie połowy ciała. W takiej sytuacji stosunek personelu do pacjenta, który czuje się całkowicie bezradny, jest niezwykle istotny. Wolelibyście być poinformowani, co się z wami stanie, nawet jeśli chodzi „tylko” o ruszenie waszej zdrętwiałej nogi? Czy raczej być traktowani jak kawałek mięsa, który musi być operowany? Na zmianę pieluch u dzieci można spojrzeć z tej samej perspektywy.

Masz ochotę dowiedzieć się więcej o RIE i poznać innych rodziców, którym to podejście jest bliskie? Dołącz do pierwszej polskiej grupy RIE na Facebooku.

Komunikacja.

Doskonale rozumiem, że mechaniczne podejście do zmiany pieluch i innych prac przy dzieciach wynika z faktu, że jest naprawdę trudno sobie wyobrazić małego bobasa rozumiejącego, co się dzieje wokół niego, zanim zacznie do nas mówić. Język jest tym środkiem komunikacji, który znamy i rozumiemy, podczas gdy te wszystkie dziwne westchnienia, krzyki i płacze, które maluchy z siebie wydobywają, są tajemnicą, której często decydujemy się nie zgłębiać. To jest po prostu zbyt trudne i może się nawet wydawać głupie. Możemy sobie zadawać pytanie: „Dlaczego mam mówić do mojej córeczki podczas pieluchowania, jeśli ona tego nie rozumie i nie reaguje?”

Myślę, że łatwo nam jest zapomnieć, co mi się też zdarza, że okres między dniem narodzin a dniem, kiedy usłyszę po raz pierwszy słowo „tata”, jest wypełniony bardzo intensywnym procesem uczenia się.

A od kogo uczą się noworodki i niemowlaki? Kogo będą naśladować? Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że chodzi o nas, rodziców. Tak, mamy ogromny wpływ na to, czego maluch będzie się uczyć i kiedy to nastąpi, więc po prostu trzeba zaufać matce naturze i używać słów, tonu i tempa, które chcielibyśmy aby nasze dzieci naśladowały. Czy chcemy tego czy nie chcemy, one i tak czegoś się nauczą. My jednak mamy wpływ, co sobie ostatecznie przyswoją.

Jest jeszcze inny aspekt komunikacji, nieco bardziej subtelny, który często pozostaje niezauważony.

Chodzi o nasze projekcje na temat tego, co nasze dziecko sądzi o zmianie pieluch („Na pewno tego nie lubi”) lub odnośnie samej tej czynności („Co za śmierdząca i nudna rzecz do zrobienia”). Dzieci czują naszą postawę tak dobrze, jak my czujemy zapach kupy. Mogą absolutnie odczytać, kiedy jesteśmy napięci, mamy szybkie, nerwowe ruchy i tworzymy nieprzyjemne doświadczenie. Zwłaszcza gdy nasz mały słodziak płacze i chcemy zakończyć przewijanie jak najszybciej.

Tymczasem maluchy zaczynają od białej kartki. Oczywiście mogą nie lubić, kiedy jest im mokro lub kiedy są dotykane zimnymi rękami. Ale to nie jest całe doświadczenie. I na pewno są momenty, które są absolutnie neutralne, a nawet mogą stać się bardzo pozytywne. Na przykład trochę ćwiczeń fizycznych, kiedy poruszamy ich nóżkami lub przewracamy na boki. Dlatego w zależności od tego, jak zaprezentujemy im całość doświadczenia zmiany pieluchy (którą średnio zmieniamy dziecku 6000 razy w ciągu jego życia), nauczą się je odbierać albo jako ciekawy czas spędzony razem lub jako mało przyjemny, nudny obowiązek.

Uwaga.

Czy zauważyliście różnicę w kontakcie wzrokowym? Do kogo mówi bohaterka zmieniająca pieluchę: do kamery czy dziecka? Kto jest w centrum uwagi opiekunki? Te różnice są wyraźnie widoczne. Uwaga jest świetnym tematem na osobny wpis, ponieważ może to być jeden z największych prezentów, jakie możemy zaoferować innym ludziom, w tym naszym własnym dzieciom.

Wiemy z badań, że w kontaktach z innymi, i tych prywatnych i biznesowych, lubimy bardziej te osoby, które naprawdę nas słuchają, zwracają na nas uwagę, są z nami w skupieniu na 100%.

W dzisiejszych czasach jest to bardzo rzadkie doświadczenie, dlatego tak bardzo jest doceniane. My, dorośli, możemy czuć się rozczarowani, jeśli nie dostajemy uwag bliskich, ale jesteśmy w stanie sobie to zracjonalizować. Natomiast nasze dziecko nie potrafi jeszcze tego zrobić i poprosi o naszą uwagę po raz kolejny. A jeśli jej nie dostanie, może skończyć się to płaczem. Albo histerycznym krzykiem już od pierwszych dni. Głęboko wierzę, że kilka minut w pełnej uwadze jest znacznie lepsze niż wiele godzin pozornego skupienia na dziecku. Bo wtedy potrzeba bycia zauważonym nie zostaje zaspokojona. Przewijanie dzieci trwa tylko kilka minut, więc dlaczego nie skorzystać z okazji?

Kiedy widzimy współpracujące i spokojne dziecko w filmie RIE, może się wydawać, że taka postawa gwarantuje sukces.

Można tutaj wyciągnąć mylne wnioski. Celem nie jest przecież uniknięcie płaczu i krzyku i zapewnienie sobie przyjemnego i spokojnego doświadczenia. Celem jest wsparcie naszego dziecka w intymnej czynności, co z czasem będzie budować coraz silniejszą więź i zaufanie między nami. Naszym zadaniem jest pokazanie spójnej i pozytywnej postawy i zapewnienie bezwarunkowej opieki. Natomiast rolą maluchów jest czasem przetestować nas, co jest potrzebne dla ich rozwoju. Pomimo wszystkich przeszkód, prób i błędów, a czasami wątpliwości, które czuję pisząc te słowa, jest to inwestycja długoterminowa. I głęboko wierzę, że finalnie się zwróci. Więc pozwólcie, że skończę pisać na dzisiaj i pomogę mojej małej Tosi ze zmianą pieluchy. A przy okazji nauczę się czegoś nowego o niej, co pomoże mi następnym razem.

Ciekawe, co się wydarzy… 🙂


Zobacz praktyczne filmy o pielęgnacji noworodka i skonsultuj się z położną na kursie online „Pierwsze 100 dni z Maluszkiem”

Tomasz Smaczny on EmailTomasz Smaczny on FacebookTomasz Smaczny on InstagramTomasz Smaczny on LinkedinTomasz Smaczny on Youtube
Tomasz Smaczny
Nazywam się Tomasz Smaczny. Rodzicielstwo w duchu RIE (raj) to mój smaczny sposób na życie. Wspieram mamy i tatów w podejmowaniu najlepszych decyzji dotyczących wychowania swoich pociech. Żebyś jako rodzic miał więcej frajdy, spokoju, luzu i spełnienia. Robię to w oparciu o nurt rodzicielski RIE (czytaj: raj), który jako pierwszy konsekwentnie promuję publicznie w Polsce, oraz o wieloletnią praktykę coachingową. Sam jestem tatą pięciooletniej Tosi i doskonale wiem, że dużo łatwiej jest mówić niż robić.
Dlaczego to robię? Przeczytaj moją historię...

Zobacz także:

Tatowanie, wariowanie i grunge – lajw z Krystianem Hanke

Tatowanie, wariowanie i grunge – lajw z Krystianem Hanke

Tatowanie niełatwo przychodzi ojcom, chociaż nie lubią się do tego przyznawać. Na szczęście ciągle możemy usłyszeć głos Krystiana Hanke, który...
Read More
Czym jest podejście RIE i jak wpływa na rodzicielstwo – lajw z Kasią Kaźmierczak

Czym jest podejście RIE i jak wpływa na rodzicielstwo – lajw z Kasią Kaźmierczak

Jeśli zastanawiasz się, co to jest podejście RIE (czytaj "raj") i jak ma się do codziennej rzeczywistości rodzica, to szczerze...
Read More
Zalecenia WHO dla dzieci poniżej 5. roku życia – więcej ruchu, mniej ekranów, dużo snu

Zalecenia WHO dla dzieci poniżej 5. roku życia – więcej ruchu, mniej ekranów, dużo snu

Pandemia koronawirusa przeniosła nasze życie zawodowe, szkolne i rozrywkę online. Dotyczy to również dzieci w każdym wieku. Niemniej nie znaczy...
Read More
Komunikowanie granic dzieciom – lajw z Jarkiem Kanią

Komunikowanie granic dzieciom – lajw z Jarkiem Kanią

Może przytłacza cię teraz perspektywa łączenia obowiązków zawodowych i rodzinnych w domu. Nie wiadomo, jak długo to potrwa. Dzieci coraz...
Read More
Na czym polega rodzicielska filozofia RIE? Przewodnik dla początkujących

Na czym polega rodzicielska filozofia RIE? Przewodnik dla początkujących

Być może rodzicu usłyszałeś lub zobaczyłeś gdzieś tę dziwną nazwę RIE (czytaj raj) i zastanawiasz się, o co w ogóle...
Read More