Kluby Ojcowskie – co tak naprawdę tam się dzieje?

Sceneria jak ze studenckich otrzęsin. Ławki szkolne ustawione rzędem wzdłuż klasy i przykryte plastikową białą ceratą. Na ławkach stoi ciepła wódka popularnej polskiej marki, porozstawiana w regularnych odstępach. Obok stoją duże butelki Coca-Coli i kartony z sokiem pomarańczowym. Między napojami, na platerach, leżą ogórki i jakaś wędlina, a z plastikowych kubeczków wystają słone paluszki. Gdzieś w jednym rogu dostrzegam pajdę kiełbasy i musztardę. Na końcu stołu wyróżniają się stosy plastikowych talerzyków, sztućce jednorazowe i te papierowe serwetki, które niczego nie ścierają.

Byłem spóźniony, więc kiedy otworzyłem drzwi do sali 203, impreza trwała w najlepsze. Poczułem gryzący dym fajek i usłyszałem głośne rubaszne żarty. Na tablicy szkolnej zobaczyłem wszystko tłumaczące hasło, grubo napisane kredą. Sto lat Krzychu! Tak to ojcowie się właśnie zorganizowali, żeby opić narodziny albo urodziny któregoś z synów….

W ten sposób wyobrażałem sobie spotkanie w Klubie Ojcowskim pod patronatem Tato.net. A jak to wyglądało w rzeczywistości?

Zaczęło się od Tato.net

Kiedy zostałem tatą, szukałem jakichś form organizacji dla ojców, którzy chcą się rozwijać w tej roli. Natrafiłem w sieci na inicjatywę Tato.net. i to był strzał w dziesiątkę. Jak sami o sobie piszą, jest to pierwsza organizacja w Polsce wspierająca mężczyzn w wypełnianiu roli ojca. Głównym modelem ich działalności są warsztaty i spotkania dla ojców i dzieci a także wsparcie organizacyjne dla lokalnych, oddolnych Klubów Ojcowskich. Bardzo ciekawy tego, co się w takim klubie dzieje, postanowiłem wybrać się na spotkanie w Krakowie. Zastanawiałem się, jak to będzie – sami faceci spotykający się w wynajętej uczelnianej salce. Co sobie wyobrażałem, to już wiecie.

Trochę się pomyliłem.

Do picia i jedzenia nie było nic. Zresztą klasycznych ławek szkolnych też nie było. Były tylko pojedyncze krzesła z pulpitami. W środku siedziało już kilkunastu facetów, w różnym wieku, którzy w większości dobrze się znali. Z rozmów zorientowałem się, że trzech z nich jest tu szefami. Jeden z chłopaków szykował laptopa do prezentacji, inny mówił o składkach na Klub, trzeci o wspólnym wyjściu z żonami. Ale nie czułem się jakoś odizolowany. Panowie przywitali mnie miło i z ciekawością, jak do nich trafiłem.

Zaczęliśmy kulturalnie od przedstawienia się.

Imię, ile dzieci i w jakim wieku, jak trafiliśmy do Klubu i cokolwiek innego, czym chcielibyśmy się podzielić. Potem, bez zbędnych ceregieli, przeszliśmy do sedna, czyli tematu spotkania – Jak sprawić, żeby dzieci bawiły się same? Temat rzeka, więc jeden z liderów przygotował prezentację na ten temat, na podstawie literatury i różnych… blogów. (Eureka! Ojcowie też czytają blogi rodzicielskie!). Prowadzący wprowadzał nas w temat, wszyscy uważnie słuchali. Jak się dowiedziałem, taka właśnie jest konwencja. Ochotnik przygotowuje prezentację na zadany temat, zbierając informacje z różnych źródeł. Dzięki temu ojcowie oszczędzają czas na indywidualnym dokształcaniu się. Gdzieś w środku prezentacji prowadzący przerwał wykład.

Dobraliśmy się w grupki i dostaliśmy temat do dyskusji.

A temat był taki – Czy pamiętasz, żeby twój ojciec się z tobą bawił? Dobrałem się z trzema chłopakami. Każdy dzielił się tym, czym chciał. I tutaj przeżyłem pierwszy szok. Otóż byłem jedynym w grupce, który pamiętał, że ojciec się z nim bawił. Moje wspomnienia kręcą się wokół piłki. Pamiętam, że Tata, jako nieliczny na podwórku, wychodził i grał z nami w gałę. A ja byłem dumny i szczęśliwy…

Nawet wtedy, kiedy po zakupie nowej piłki, mój ojciec postanowił ją wypróbować, strzelając karnego. Miałem wtedy siedem, może osiem lat. Tata ustawił na bramce największego chłopaka na podwórku, a mi rzucił tylko – Tomek, odsuń się trochę w razie czego. Chłopak na bramce, Michał, pseudonim Juby, to był mój najlepszy kumpel i bardzo chciałem sam być na jego miejscu. A poza tym to było fascynujące patrzeć, jak mój Tata przymierza się do oddania strzału, niczym Zibi Boniek, nasz ówczesny idol. Stanąłem mniej więcej na linii bramkowej, może metr od prawego słupka, którym był jakiś podwórkowy krzaczek.

Ojciec hukną z całej siły. Nowiutką i twardą jak kamień futbolówką. Widziałem tylko przez ułamek sekundy, że piłka nie leci w bramkę… Leci prosto we mnie. Stałem jak zahipnotyzowany, kiedy ten kolorowy pocisk trafił mnie centralnie w nos. Padłem jak długi na ziemię. Na plecy, na trawnik. Leżałem tak oszołomiony, patrząc w niebo. Byłem lekko zamroczony, ale nie straciłem przytomności. Pamiętam tylko, że zobaczyłem Jubego i Tatę pochylonych nade mną. Ojciec jakoś zebrał mnie z ziemi, nogi się pode mną uginały i zaczął wycierać mi krew, która trysnęła z nosa. Był bardzo przejęty… I bał się Mamy!!! Na szczęście nic się nie stało, a ja byłem dumny, że się nie rozbeczałem i że miałem z Tatą sztamę. Nie powiedzieliśmy o tym zdarzeniu w domu…

Jak się okazało, moja historia była jedną z nielicznych. Koledzy w większości nie bawili się z ojcami. To znaczy nie mieli takiej sposobności. A jeśli już, to wielokrotnie była to zabawa związana z zawodem ojca. To znaczy tata zabierał malucha w miejsce, w którym sam pracował i nie zajmował się nim.

Potem zaczęliśmy dzielić się radami z całą grupą.

Każdy podpowiadał, co można zrobić, żeby zachęcić dzieci do indywidualnej zabawy. I tutaj dobrnęliśmy do kolejnego dużego tematu – elektroniki. Generalnie grupa widziała zagrożenia używania różnych urządzeń, ale z drugiej strony wszyscy na nią w jakimś stopniu pozwalali. Ciekawe były doświadczenia ojców, którzy na jakiś czas nałożyli kategoryczny szlaban na elektronikę, łącznie z wymianą smartfona dziecka na starą Nokię. Okazało się, że to pomagało poprawić oceny w szkole. Było to jednak pyrrusowe zwycięstwo, bo po powrocie do status quo dzieci znowu miały problemy z nauką. Sam jestem ciekaw, jak sobie z tym radzić. Za kilka lat temat będzie pewnie jeszcze bardziej bogatszy, kiedy dojdą kolejne urządzenia i aplikacje.

Na koniec przegadaliśmy wspólne wyjście z żonami i partnerkami z okazji Święta Kobiet.

Każdy mógł w tym wyjściu uczestniczyć, wybrano restaurację i głosowano czy wręczać kwiaty, czy nie. Ostatecznie opcja prokwiatowa zwyciężyła.


Spotkania w Klubach Ojcowskich trwają około 1.5 godziny i odbywają się raz na miesiąc. Składka pieniężna jest dobrowolna i jest przeznaczana na podstawowe wydatki – wynajem sali czy obsługę prostej strony internetowej. To jest bardzo pozytywna, ogólnopolska inicjatywa i świadczy o tym, że facetom chce się być dobrymi rodzicami. Często dlatego, że czują, czego im samym tak bardzo brakowało w dzieciństwie. Ja z kolei mam inną motywację, żeby tam chodzić.

Mam fantastycznego Ojca i naturalnie chcę być taki jak On!

Tomasz Smaczny on EmailTomasz Smaczny on FacebookTomasz Smaczny on InstagramTomasz Smaczny on LinkedinTomasz Smaczny on Youtube
Tomasz Smaczny
Nazywam się Tomasz Smaczny. Rodzicielstwo w duchu RIE (raj) to mój smaczny sposób na życie. Wspieram mamy i tatów w podejmowaniu najlepszych decyzji dotyczących wychowania swoich pociech. Żebyś jako rodzic miał więcej frajdy, spokoju, luzu i spełnienia. Robię to w oparciu o nurt rodzicielski RIE (czytaj: raj), który jako pierwszy konsekwentnie promuję publicznie w Polsce, oraz o wieloletnią praktykę coachingową. Sam jestem tatą pięciooletniej Tosi i doskonale wiem, że dużo łatwiej jest mówić niż robić.
Dlaczego to robię? Przeczytaj moją historię...

Zobacz także:

O czym gadają faceci w grupie Lepszy Tata?

O czym gadają faceci w grupie Lepszy Tata?

Mija już rok, odkąd z Jarkiem Kanią z Ojcowskej Strony Mocy założyliśmy fejbukową grupę wspierających się ojców: Lepszy Tata -...
Read More
5 skutecznych sposobów na wyrzucenie z przedszkola w trakcie adaptacji dziecka.  (historia prawdziwa)

5 skutecznych sposobów na wyrzucenie z przedszkola w trakcie adaptacji dziecka. (historia prawdziwa)

11 czerwca 2019 roku w (Nie)Kochanym Przedszkolu w Krakowie Pani Dyrektor zasugerowała nam, abyśmy zmienili placówkę naszej niespełna trzyletniej córce,...
Read More
W jakim wieku najlepiej zostać ojcem?

W jakim wieku najlepiej zostać ojcem?

Niedawno miałem przyjemność być gościem Jarka Kani w podcaście "Ojcowska Strona Mocy". Zostaliśmy ojcami w zupełnie różnym wieku: Jarek mając...
Read More
Minimalistyczna wyprawka dla noworodka.

Minimalistyczna wyprawka dla noworodka.

"Im mniej, tym lepiej." to motto bardzo bliskie mojemu sercu. Dlatego kiedy na moim ulubionym portalu dla rodziców - Ładne...
Read More
O tym, dlaczego warto ufać dziecku bardziej niż sobie, czyli historia zaginionego kotka.

O tym, dlaczego warto ufać dziecku bardziej niż sobie, czyli historia zaginionego kotka.

Nasza Tosia przez ponad pół swojego dwuipółrocznego życia miała przyjaciela – Kotka Psotka. Kotek Psotek był szary, mięciutki, miauczał po...
Read More