Jest 22.50 i od kilku godzin snuję się, żeby napisać coś sensownego. Ale nie mam siły. Zamykają mi się oczy. Czuję wszechogarniające zmęczenie. Nie chce mi się. Nic mi się nie chce. Mówię sobie, że powinienem zrobić coś produktywnego. Że może, jeśli nie piszę, to powinienem pozmywać, posprzątać czy zrobić jedną z nieskończonego zbioru rzeczy dla domu i dla rodziny. Ale moje ciało i mózg krzyczą:
Chcemy sobie dać na luz!!! Chcemy wszystko olewać! Chcemy mieć wszystko w dupie!!! Nie chcę być za nic odpowiedzialny! Dajcie mi wszyscy święty spokój!!
Też tak masz? Naprawdę? Jak fajnie! To zróbmy to. Olejmy wszystko! O matko, jakie życie będzie wspaniałe! Tyle cudownych przygód na nas czeka…
Można będzie po prostu posiedzieć na tyłku
No właśnie tak po prostu, na kanapie. A co! Tak sobie klapniesz na tę kanapę i poczujesz, jak spięte były twoje mięśnie i jak ci wszystko przyjemnie odpuszcza. I zrobisz takie ooch albo hmmm. No wiesz, takie westchnięcie, jak ci jest tak bardzo dobrze. I w jednym ręku będziesz miała kubek kawy z mlekiem lub herbaty z sokiem. A w drugi weźmiesz komórkę albo pilota. I będziesz się gapić, a co. We wszystko, co tam się wyświetli w tym newsfeedzie. Albo w ten serial, którego początku już nie pamiętasz. Ale to nie ważne. Bo chodzi tylko o to, żeby tak posiedzieć, tak się rozwalić i mieć w nosie.
I teraz najpiękniejsze. Nikt, naprawdę nikt nie wyrwie cię z tego błogiego stanu. Możesz tak siedzieć, aż zachce ci się siku od tej herbaty!!! Albo pomyślisz, że warto zajrzeć do lodówki po coś dobrego. Błogość!!!
Można będzie stąd wyjść
Tak. Tak po prostu wyjść z domu. Nikogo nie będziesz informować, gdzie idziesz. Nawet nie będziesz wiedzieć, kiedy wrócisz. A komórkę weźmiesz, bo sama chcesz coś od kogoś, a nie bo ktoś może chcieć czegoś od ciebie. I będziesz tak chodzić i się rozglądać. Wolno będziesz chodzić, bo ci się nigdzie nie będzie spieszyć. I tak popatrzysz na tych przyspieszonych ludzi. Jak oni biegną, a ty zakładasz powoli okulary przeciwsłoneczne i zastanawiasz się, gdzie podają lepszą kawę. I dają to smaczne ciastko. O Jezu! I tak będziesz siedzieć przy kawie i gapić się na innych. I na komórkę. A kto ci zabroni. Może nawet jakieś zakupy szybkie obskoczysz w necie? Tak sobie poszperasz i coś tam znajdziesz fajnego.
A może w końcu pójdziesz na sport?
Bo zawsze kochałaś sport, ale już zapomniałaś, jak to jest założyć strój sportowy. No bo gdzie ten sport wrzucić w grafik? Najpierw to trzeba znaleźć czas na jedzenie i prysznic… A tak byś się wybrała na te swoje ulubione zajęcia. Na Zumbę, Les Mills, bodyART czy Crossfit. A może po prostu na fitness albo siłkę.
A jakby ładnie było, to może po prostu byś wyskoczyła na rower. Och tak, masz rower gdzieś tam w piwnicy albo garażu, ale opony to już nawet twoje dziecko by ścisnęło paluszkami. A grubość kurzu można pewnie mierzyć centymetrem. A taki ładny ten rower masz. Może miejski. Z koszyczkiem. W sumie to niedawno kupiłaś, bo myślałaś… No nie wiem, co właściwie myślałaś, ale się nie sprawdziło… No ale teraz to byś tak na tym czyściutkim i napompowanym rowerze pośmigała. I poczuła wiatr we włosach. A cały świat zostałby za tobą w tyle…
A wieczorem chodźmy na balety!
Kurcze, naprawdę. Jest impreza! Pamiętasz, że coś takiego jest w ogóle? Będą wszystkie twoje psiapsióły i wylaszczycie się, że hej. Najpierw ustawicie się na drineczki w jakimś miłym barze. I będziecie o takich pierdołach gadać i śmiać się, że po prostu bajka! Może jacyś kolesie się napatoczą, to będziecie miały niezły ubaw. Że tacy spięci, że nieśmiali. Ale kurcze całkiem, całkiem są ciacha… A potem ruszycie do swojej loży VIP w najlepszym klubie w mieście. Bo gra zajebisty DJ! Uwielbiacie go! I jeszcze jeden drineczek i już jesteście na parkiecie. Wszystkim na tym parkiecie ruszacie. A jak tego sportu wcześniej nie było, to tutaj ciało domaga się o swoje. Chce się w końcu wyszaleć!!! I mieć wszystko w nosie! I słuchać tej muzy i wirować w rytm tych beatów. I widzieć te rozmazane smugi kolorowych świateł i inne wirujące ciała. Masakra, jak zajebiście by było tak zaszaleć!
A potem spać, spać, spać…
W cudownie śnieżnobiałej pościeli, na grubym i ultrawygodnym materacu. I łóżku, które nie skrzypi i ma dwa na dwa. Lotnisko takie, na którym możesz się rozwalić. I spać wzdłuż i wszerz. A za oknem nie słychać niczego. Jest bosko cicho i ciemno. Żaden dźwięk nie dochodzi do sypialni i żadnego się nie spodziewasz. Może cię obudzić tylko twoje własne chrapnięcie. A co, jak się trochę wypiło, to można sobie chrapnąć. A twoje nogi będą tak cudownie odpoczywać po tym spacerze, sporcie i balecie. A rano nie będziesz w ogóle musiały wstawać. No chyba, że na siku. I do lodówki.
Oh my God, jak megacudownie i wspaniale! Tak mieć wszystko w dupie! Ale zaraz, zaraz, coś mi tu nie gra, czegoś tu brakuje?!! Czegoś nie słyszę, kogoś nie widzę???
Gdzie jest mój Bubuś??? Ja chcę do Bubusia!!!