Ostatnio rozmawialiśmy z Natalią o tym, co byśmy zrobili w sytuacji, która może nam się zdarzyć (i pewnie tak będzie) za kilka miesięcy. Wchodzimy do sklepu z zabawkami. Tosi podoba się jakaś zdalnie sterowana ciężarówka (ostatnio uwielbia piloty od różnych urządzeń elektronicznych). My zdecydujemy się jej nie kupić i powiemy Tośce, że wychodzimy ze sklepu. I wtedy dzieje się to, czego każdy rodzic podświadomie obawia się najbardziej. Płacz, krzyk, lament kumulują się w małym gardełku a z oczu płyną olbrzymie łzy. Serce się kraje na sam widok, ale wiemy, że tej ciężarówki nie kupimy. Jak to wytłumaczyć Tośce? Co możemy zrobić?
Co ty byś zrobiła w takiej sytuacji? Jak sobie z nią radzisz? Prawdopodobnie, podobnie jak mnie i Natalii, byłoby ci trudno uznać w pełni emocje dziecka. Intuicja podpowiada nam przecież coś przeciwnego. Może spróbujemy odwrócić jej uwagę: nie płacz kochanie, zaraz przecież zobaczysz w domu swojego ulubionego misia. O zobacz, tata przyszedł i robi śmieszne miny. Lub może postanowimy zaniżyć wartość tej zabawki w oczach dziecka: oj tam, ten samochód przecież był brzydki i głośno buczał. Szybko byś się nim znudziła. Nie ma sensu płakać. Albo po nieprzespanej nocy rzucimy tylko zniecierpliwieni: kochanie, proszę cię, nie teraz…
Te wszystkie reakcje, choć wydają się niewinne i naturalne, nie komunikują uznania emocji malucha. A przecież uznanie jego emocji, choć wydaje się reakcją wbrew intuicji, może znacznie lepiej i trwalej rozwiązać tę sytuację. Czym jest uznanie emocji i dlaczego warto je okazywać? Znalazłem cztery korzyści.
Czym jest uznanie emocji?
Najprościej można określić to tak: przyznaj, że to co czuje dziecko, jest prawdziwe. Jeśli maluch pokazuje, że jest zawiedziony, to jest zawiedziony. Uznaj, że tak jest. Te emocje są prawdziwe, nawet jeśli wydają się nam śmieszne, nieracjonalne czy wręcz niewłaściwe. Zresztą to samo dotyczy komunikacji między dorosłymi. Jakże trudno uznać nam, że nasz partner czy partnerka czuje to czy tamto. Bo przecież my byśmy czuli inaczej na jej lub jego miejscu. Tak, czulibyśmy inaczej, ale ktoś po drugiej stronie czuje właśnie tak. Więc jeśli nawet boi się małej myszki, to naprawdę się boi.
Ważne! To nie oznacza, że zgadzamy się z zachowaniem dziecka i na przykład pozwalamy na niewłaściwe zachowanie. To jest bardzo istotne rozróżnienie. Zawsze uznajemy emocje dziecka, ale nie musimy pozwalać na każde zachowanie czy zachciankę. Wiem, jak bardzo chciałabyś cukierka, którego je ta dziewczynka, ale my zjemy deser po obiedzie. Brzmi dziwnie? Nienaturalnie? A jednak podobne uznanie emocji i potrzeb dziecka może zdziałać bardzo wiele. Oto cztery podstawowe korzyści.
#1 Uznanie może skrócić płacz i napady złości u malucha.
Poczucie bycia zrozumianym jest niezwykle ważne dla człowieka w każdym wieku. Pomyśl, jak sama reagujesz, kiedy ktoś autentycznie wsłucha się w twoje uczucia i potrzeby. Samo aktywne słuchanie często łagodzi ból, który w nas siedzi. Natomiast ignorowanie tego bólu może go to tylko zwiększyć. Z dziećmi, nawet najmniejszymi, jest tak samo. Następnym razem po prostu spróbuj, bądź cierpliwa i obserwuj reakcję.
Masz ochotę dowiedzieć się więcej o RIE i poznać innych rodziców, którym to podejście jest bliskie? Dołącz do pierwszej polskiej grupy RIE na Facebooku.
#2 Uznanie uczuć i emocji buduje zaufanie. Sprawia, że dziecko czuje się zrozumiane, kochane i wspierane.
Wszyscy potrzebujemy kogoś, kto nas zrozumie.
Magda Gerber
Jeśli dzisiaj umiemy wsłuchać się w emocje i uczucia dziecka, to jutro ono chętnie przyjdzie i podzieli się z nami swoimi problemami. Bo nauczy się, że można nam zaufać i cokolwiek czuje, może się tym podzielić bez poczucia bycia ocenianym. Kiedy piszę te słowa, to aż mam ciarki na skórze, bo wyobrażam sobie, jaka będzie to dla mnie radość, jeśli będę cieszył się takim zaufaniem Tośki. Jeśli twój cel jest podobny i zależy ci na dobrej komunikację, uznanie na pewno bardzo pomoże. Jesteś smutna, bo mama wyszła? Widzę to. Widzę, że jesteś smutna.
#3 Uznanie ma pozytywny wpływ na rozwój inteligencji emocjonalnej i mowy.
Nazywanie emocji i potrzeb jest piętą achillesową wielu dorosłych, a już szczególnie mężczyzn. Łatwo jest na przykład wszystko określić mianem złości, pomijając subtelne różnice między uczuciami, które się pojawiają. Frustracja, zawód, żal, gorycz, rozczarowanie mieszają się w jednym tyglu. Tak więc próba nazwania, co przeżywa dziecko, to nie tylko ważny punkt odniesienia dla malucha, ale i wprawka dla rodzica. Dzięki jasnemu określaniu emocji dziecka, uczy się ono ich rozpoznawania i właściwego nazywania.
Jest tylko jedno niebezpieczeństwo. Że się pomylimy. Dlatego w razie wątpliwości lepiej nie zakładać zbyt radykalnych reakcji u dziecka. Można opisać to co widać na przykład wyglądasz na zmartwionego albo poruszonego, zamiast wyglądasz na przestraszonego czy zezłoszczonego. Można też skomentować sytuację w formie pytania, mimo że nie możemy oczekiwać jasnej odpowiedzi od niemowlaka. Kiedy ten pies zaszczekał, przestraszyłaś się, czy tylko się zdziwiłaś? I dalej obserwować reakcję, żeby dowiedzieć się więcej.
Dodatkowym atutem komentowania tego, co się dzieje na bieżąco (nazywanego w filozofii RIE komentarzem sportowym) jest potężny i naturalny wpływ na naukę języka. Dzieci szybko wyłapują kontekst wypowiedzi w odniesieniu do sytuacji, w której się znajdują. A to jest, jak sami wiemy z lekcji języków obcych, najskuteczniejsza metoda nauki.
#4 Uznanie tego, co się naprawdę dzieje zamiast nadmiernego chwalenia, pomaga dzieciom utrzymać wewnętrzną motywację.
Ten punkt zostawiłem na koniec, bo może wydawać się bardzo kontrowersyjny i mało intuicyjny. A jednak trudno odmówić mu logiki, szczególnie jeśli przyjrzymy się różnym badaniom odnośnie motywacji. Klaskanie i bardzo wyraźne wyrażanie zachwytu, kiedy nasz maluch zrobił coś, z czego jest dumny, nie sprzyja rozwojowi jego wewnętrznej motywacji. W praktyce może to oznaczać, że dziecko zacznie powtarzać jakąś czynność, bo na przykład dostanie brawa, cukierka lub inny rodzaj zewnętrznej nagrody, a nie dlatego, że frajdę sprawia mu sama aktywność. Zamiast na czynności, którą z takim zapałem robiło, skupi się na nas, rodzicach.
Dlatego przesadne, jest! Brawo! Świetna robota, jesteś genialna! wystarczy zamienić na spokojne i radosne: wstałaś sama na nogi, chwyciłaś jedną ręką długopis a potem sama się opuściłaś na podłogę. To było naprawdę trudne. Widziałem, jak ci się trzęsły ręce. Uf, nieźle się napracowałaś! Maluch dzięki temu widzi, że dostrzegamy, to co on robi, że jest to dla nas istotne a jednocześnie swoimi przesadnymi reakcjami nie odwracamy jego uwagi.
Uznanie jest też niezwykle istotne w momentach trudu i frustracji. Dalej, możesz to zrobić! Uda ci się! Takie komentarze, typowe dla amerykańskiej kultury sukcesu, lepiej sobie darować. One mogą wywołać niepotrzebną presję a ponadto przekonanie, że jeśli mu się nie uda, to nas zawiedzie. Dlatego można spróbować czegoś innego: widzę, jak bardzo się starasz. Robisz postępy. To nie jest proste i wyglądasz na sfrustrowanego. Nie jest łatwo to zrobić.
Zwróćmy uwagę, że takie uznanie i komentowanie przeżyć dziecka pozostaje podobne, bez względu na to, czy mu się coś udaje, czy nie.
To jest bardzo potężny sygnał, że dziecko ma naszą akceptację bez względu na sukces czy porażkę. Gdybyśmy w przypadku sukcesu bili brawo, uśmiechali się i głośno chwalili a w przypadku porażki tylko się skrzywili i nie powiedzieli ani słowa, to nietrudno się domyślić, że maluch zacząłby szukać sposobów, żeby uzyskać tę pierwszą pozytywną reakcję częściej.
Uznanie uczuć dziecka i mówienie o tym na głos jest bardzo trudne, bo nikt nas tego nie nauczył. Mamy problemy w rozpoznawaniu własnych emocji, a swoje autentyczne pragnienia mylimy często z oczekiwaniami, jakie mają wobec nas inni ludzie. Ja to odczuwam każdego dnia. Niemniej wiedząc, jak ważne to jest dla rozwoju naszego malucha i próbując komentować w tym stylu emocje i pragnienia dziecka, możemy trenować tę umiejętność. Rozwijamy się dzięki temu jako ludzie. Za to bardzo cenię sobie rodzicielstwo. 🙂
Więcej o praktyce RIE na co dzień dowiesz się odwiedzając pierwszą polską grupę RIE na Facebooku.