W czasie pracy nad kursem wideo dla świeżo upieczonych rodziców Pierwsze 100 Dni z Maluszkiem spotkałem się z wieloma bardzo stanowczymi komentarzami, że do opieki nad noworodkiem wystarczy sam instynkt macierzyński. Jak napisała jedna z mam:
Samo przychodzi do matki, jak ma trzymać, czy też myć.
Inne panie z kolei pokładały nadzieję w samym dziecku:
Dziewczyny, nic nie trzeba czytać. Dzidziuś nauczy was wszystkiego poprzez małe czasami foszki.
Jeśli rzeczywiście tak jest, że instynkt wystarcza, to dlaczego sam Internet aż ugina się od witryn, filmów i tekstów o tematyce rodzicielskiej? A może nikt artykułów poradnikowych nie czyta i żadnych filmów nie ogląda?
Prawdopodobnie jednak sam instynkt nie wystarcza wielu rodzicom. Co więcej, moim zdaniem zaufanie do instynktu rodzicielskiego jest niebezpieczne co najmniej z dwóch powodów.
Czym jest instynkt macierzyński, czyli o czym w ogóle mówimy?
Instynkt to w uproszczeniu wyssana z mlekiem matki zdolność wykonywania pewnych prostych, zupełnie nieskomplikowanych czynności. Te zdolności przenoszone są genetycznie, nie musimy ich się uczyć i służą do tego, żeby ludzie nie zniknęli z naszej coraz mniej przyjaznej dla życia planety. Znakomitym przykładem instynktu jest oddychanie, którego jak pamiętam, nikt uczyć mnie nie musiał. Albo ucieczka czy walka, kiedy grozi mi niebezpieczeństwo. Instynktowne reakcje, również te związane z macierzyństwem, są niezwykle proste, można nawet powiedzieć – prymitywne.
Co zatem rodzic robi instynktownie, kiedy na przykład dziecko płacze? Na pewno przytuli, żeby ochronić i ogrzać Malucha. Co jeszcze? Może ściszy głos, zacznie lekko kołysać, spowolni ruchy. Zrobi to, co sam zrobiłby, żeby uspokoić siebie. Bo przecież płaczące dziecko jest niezwykle stresujące dla każdego rodzica. Z pewnością przez pierwsze dni i tygodnie.
A co w takim razie z bardziej skomplikowanymi czynnościami?
Czy instynkt macierzyński podpowie nam, jak karmić piersią, kiedy pierwsze przystawienie się nie powiedzie?
Jak zmienić pieluszkę, żeby nie nadwyrężyć Maluszkowi stawów biodrowych? Czym myć a czym nie myć dziecka w czasie kąpieli? Jak myć jego uszy? Albo jak skutecznie włączyć tatę do wspólnej opieki nad dzieckiem od pierwszych dni?
Jak ironicznie napisała jedna z internautek w odpowiedzi na wspomnianą we wstępie pochwałę instynktu macierzyńskiego:
Kiedyś telepało się dzieckiem na wszystkie strony, żeby zasnęło. Dziś wiadomo, że można mu uszkodzić mózg. Najłatwiej też zmienić pieluchę podnosząc malca za nóżki, ale postępem jest wiedza, żeby tego nie robić, bo ma to niekorzystny wpływ na bioderka. No ale ufajmy instynktowi i swoim własnym wypracowanym metodom…
Wydawać by się mogło, że powyższa riposta ucina dalszą dyskusję. Tymczasem jednak podnoszony jest jeszcze z pozoru bardzo silny argument na rzecz bezgranicznego zaufania do własnego instynktu.
Kiedyś nie było poradników a mamy jakoś umiały opiekować się dziećmi.
No jasne. Ale czy na pewno dlatego, że ufały swojemu instynktowi? Czy może dlatego, że przed wynalezieniem Internetu a nawet druku ta wiedza przekazywana była ustnie i bezpośrednio z pokolenia na pokolenie?
Dzisiaj też radzimy się bardziej doświadczonych mam czy ojców, swoich rodziców czy babć. A do tego mamy do dyspozycji kursy, książki, filmy, podcasty. A za parę lat może będziemy zamawiać położne w formie hologramów do konsultacji w domu, kto wie…
Jednym słowem to forma przekazywania wiedzy się zmienia, ale sama wiedza od Adama i Ewy jest zbierana, udoskonalana i przekazywana dalej. Niekorzystanie z niej przypomina mi o tych wszystkich turystach w Tatrach, których co roku w sezonie wakacyjnym TOPR ściąga z wysokich gór przerażonych i przemarzniętych, bo wyszli w klapkach na Rysy a nagle spadł deszcz.
Jeśli pierwszy powód, dla którego nie warto bezgranicznie ufać instynktowi macierzyńskiemu jest jasno widoczny, to już drugi powód jest powodem ukrytym. I dlatego znacznie bardziej niebezpiecznym.
Presja instynktu macierzyńskiego powoduje syndrom niewystarczająco dobrej matki.
Przypomnij sobie znaną sytuację z własnego doświadczenia. Twój nowo narodzony Maluszek płacze wniebogłosy, jakby go żywcem ze skóry obdzierano, a Ty czujesz tylko przeszywający ból i strach w sercu. Nie wiesz, co mu jest! I w tym momencie nie masz pojęcia, co dalej zrobić, oprócz przytulenia go do piersi. No i gdzie jest ten instynkt? Przytuliłam, ale samo przytulenie chyba nie pomaga!? To instynkt wystarcza tylko na tyle??
I w tym momencie przypominasz sobie słowa jakiejś mądralińskiej cioci albo innej pewnej siebie mamy: no jak to nie wiesz, jak to się robi, przecież każda kobieta wie, tego nie trzeba się uczyć. Stąd już tylko krok dzieli Cię od konkluzji: Nie nadaję się, nie sprawdzam się, nie dam rady… A skoro tak bezgranicznie zaufałaś instynktowi macierzyńskiemu pod presją innych mam w sieci (paradoksalnie wbrew własnemu instynktowi zachowawczemu!), to skąd możesz wiedzieć, że w okresie połogu mama podatna jest na tzw. baby blues i bardzo łatwo wpada w depresyjne nastroje, które tylko mogą spotęgować nieciekawą sytuację.
Co na temat instynktu macierzyńskiego mówią specjaliści?
W artykule na mamadu.pl psycholog i psychoterapeuta Anna Leźnicka wyjaśnia:
Niemal w każdym medialnym przekazie dotyczącym przyszłej mamy spotykamy cukierkowy obraz macierzyństwa – historie rodem z harlequinów. A przecież wiemy, że niekoniecznie tak to wygląda, że wraz z przyjściem na świat dziecka może pojawić się depresja poporodowa, problemy z laktacją, karmieniem, pielęgnacją dziecka. Kobieta czuje się, jakby wpadła w pułapkę, bo przecież wszystkie jej koleżanki mówiły – zobaczysz będzie cudownie, jak weźmiesz dziecko na ręce, to wszystko się ułoży – okazuje się, że nie zawsze tak się dzieje. I o tym trzeba mówić głośno.
Mówić, że to zupełnie normalne, że nie wiemy, jak obsługiwać noworodka. Że tego musimy się nauczyć. Najlepiej od kogoś kto dobrze wie, jak to robić dobrze. W końcu nie tylko chodzi o dobro dziecka, ale o to poczucie, że właśnie w ten sposób sprawdzamy się jako kompetentni rodzice. A zamiast zszarganych nerwów zyskujemy spokój…
Absolutnie zgadzam się z autorką wspomnianego artykułu, że pewnie prosty podział ról społecznych (facet pracuje poza domem – kobieta opiekuje się dzieckiem w domu) sprawiał, że mama miała więcej czasu na to, żeby wsłuchać się w siebie i swoje dziecko. I pewniej i spokojniej podejmować decyzje. Może częściej instynktowne.
W dzisiejszym świecie mama chce i pełni jeszcze wiele innych ról. Dlatego potrzebuje pewnej i bezpiecznej, ale i szybkiej drogi do celu. To zupełnie normalne. Zatem nie ma co czekać na olśnienie. Dowiedz się, pytaj, rozmawiaj, przygotuj się do rodzicielstwa. Dla swojego spokoju i dobra dziecka. Wierzę, że właśnie to podpowiada Ci teraz często instynkt macierzyński. Posłuchaj go.
Jeśli spodziewasz się dziecka albo jesteś świeżo upieczonym rodzicem i chcesz wiedzieć więcej, niż podpowiada instynkt, zapraszam Cię do programu Pierwsze 100 dni z Maluszkiem.