Nie jestem fanem sztucznego przyspieszania rozwoju dzieci, bo wierzę w naturalny rytm ich rozwoju i jego sens. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nauka mówienia w pierwszych latach polega na obserwacji wąskiego grona rodziców i opiekunów, którzy spędzają z maluchem najwięcej czasu. Wielokrotnie zastanawiałem się, jak u niemowlaka rozwija się mowa. Po siedmiu miesiącach wydawało nam się, że usłyszeliśmy od Tosi mama. Teraz Tosia ma jedenaście miesięcy i mama nie mówiła już od dawna. Za to upodobała sobie tata, data, ata. Mimo że miło mi to słyszeć, zdaje sobie sprawę, że to są dopiero wprawki sylabiczne i niewiele mają wspólnego z wołaniem do mnie. Mogą znaczyć wiele różnych rzeczy.
Podejście RIE (czytaj raj) charakteryzuje szacunek do nawet najmniejszych dzieci i wiara w ich naturalne kompetencje. RIE namawia nas do zacierania różnic między traktowaniem nawet maluśkiego noworodka i dorosłego. Przyjmuje na przykład, że skoro wiemy z psychologii, w jaki sposób uczy się języka dorosły, to nie ma powodu, żeby uznać, że dziecko uczy się jakoś inaczej. Pomijając fakt, że dziecko uczy się znacznie szybciej, co tylko powinno nam uświadomić, jak wielką wagę na jego naukę mają nasze codzienne interakcje.
Kiedy pomyślimy o naszych rozmowach z Małym Człowiekiem, możemy sobie wyobrazić, że rozmawiamy z dorosłym, który uczy się nowego języka. Języka tak mu odległego, że nie ma żadnego punktu odniesienia. Opiera się tylko na tym, co zrozumie ze skojarzenia dźwięków, które usłyszy z działaniem czy sytuacją, w której się znajduje. Patrząc jego oczyma, wyobraźmy sobie, że znalazł się w na przykład Chinach. W pobliżu nie ma żadnego tłumacza i on chce jak najszybciej zrozumieć najważniejsze dla niego osoby, bo od tego zależy co najmniej jego komfort.
Oto osiem wskazówek, które mu to ułatwią i które możemy wprowadzić naturalnie do naszych codziennych pogadanek. Uważam je za pomocne, choć nie zawsze umiem je wprowadzić w życie. Ale próbuję, bo moim zdaniem mają sens.
Od początku trenujmy dialog a nie monolog.
Dzieci od pierwszych dni chcą wiedzieć, co się z nimi dzieje. Jeśli powtórzymy sto razy przed podniesieniem dziecka zaraz cię podniosę, to szybko zacznie rozpoznawać komunikat i będzie wiedziało, co go za chwilę czeka. Czyż my sami nie odczuwamy ulgi, kiedy wiemy coraz więcej o tym, co za chwilę nam się przydarzy? To dlatego dzieci uwielbiają rytuały przed snem. Znając sekwencję wydarzeń mogą szybciej się odprężyć.
Ale nie poprzestańmy na tym. Ćwiczmy się w słuchaniu i rozpoznawania sygnałów zwrotnych. Słuchajmy dźwięków i różnych rodzajów płaczu. Próbujmy zgadnąć, co dziecko ma na myśli, nawet otwarcie pytając. Wielokrotnie popełnimy błędy, ale nasze dziecko dosyć szybko da nam o tym znać. Najważniejsze, że próbujemy je zrozumieć i maluch to czuje, widzi i słyszy. Dostaje w związku z tym bardzo ważną informację – chcemy, żebyś nam mówił, czego potrzebujesz i co czujesz. Wierzymy, że jesteś w stanie się z nami komunikować i zrobimy wszystko, żeby cię zrozumieć.
Masz ochotę dowiedzieć się więcej o RIE i poznać innych rodziców, którym to podejście jest bliskie? Dołącz do pierwszej polskiej grupy RIE na Facebooku.
Używaj swojego normalnego głosu i mów w pierwszej osobie.
Mówiąc szczerze, nie wiem skąd się wzięła maniera mówienia do dzieci jakimś innym dziecinnym językiem. Może wydaje nam się, że jeśli będziemy używać tych wszystkich dziwnych wyrazów, to maluch szybciej zrozumie? Maluch po prostu się ich nauczy, po to tylko, żeby za jakiś czas musieć wkuwać normalny język. Tym samym wydłużamy i utrudniamy mu naukę.
Podobnie rzecz się ma z mówieniem w trzeciej osobie. Jak często łapię się na tym, że mówię tata cię zaraz wykąpie, tata ci przeczyta książeczkę, tata to i tamto. Tak jakbym mówił o kimś zupełnie innym, nie o sobie. Noworodek już w pierwszym miesiącu łapie, kto jest mamą a kto tatą, więc nie muszę mu o tym ciągle przypominać i w sumie komplikować język.
Przecież jeśli chcemy, żeby nasze dzieci nauczyły się poprawnych słów i zdań i zaczęły ich używać, to powinniśmy sami dawać właściwy przykład. Kropka.
Mów o rzeczywistych i znaczących dla dziecka sprawach.
Sami wiemy, że jeśli interesuje nas jakiś temat, na przykład sport, to ucząc się języka obcego, chętnie będziemy o nim rozmawiać i zapamiętamy więcej słówek niż na przykład rozmawiając o modzie. (Tak, wiem. To jest przykład ze świata mężczyzn, można go odwrócić :-)). Ponadto pokazywanie na piłkę i mówienie sto razy piłka może i pomoże, ale bez kontekstu słowo szybko zostanie zapomniane. Pomijając, że jest to piekielnie nudny sposób na przyswajanie wiedzy…
Dlatego lepiej korzystać z naturalnych okazji i komentować na bieżąco co się dzieje z maluchem. Oczywiście nie chodzi o to, żeby gadać cały czas, niczym Szpakowski w czasie meczu reprezentacji, bo zakłócamy wtedy dziecku skupienie. Idealną okazją są momenty, w którym maluch próbuje coś zrobić, my jesteśmy obok, i jak mu się uda, to popatrzy na nas, jakby chwaląc się osiągnięciem. Ostatnio często zdarza mi się mówić, wstałaś sama na nogi i trzymasz się stolika. Chwyciłaś książeczkę prawą ręką i rzuciłaś na podłogę. Uśmiechasz się. Chyba ci się ta zabawa podoba! To jest moment, który jest dla dziecka istotny, więc chętniej wsłucha się w nasz komentarz.
Pod tym linkiem znajdziecie wideo z przykładem takiego komentarza, nagrane w czasie zajęć dla dzieci i rodziców organizowanych przez RIE. Jako że rzecz się dzieje w USA, nagranie jest po angielsku.
Czytaj książki podążając za maluchem.
To może być trudne. Książka ma przecież początek i koniec. Ma jakąś logikę. Książkę przecież trzyma się prosto a nie do góry nogami. Nie przeskakuje się stron. Dobrze, my to wiemy. A teraz czas o tym zapomnieć. Jeśli maluch chce zostać na jednej stronie przez pięć minut – świetnie! Jeśli chce oglądać książkę do góry nogami – jeszcze lepiej. Jeśli nie chce wysłuchać do końca – fantastycznie. Niech on decyduje, co i kiedy czyta, ogląda i jak długo. A wtedy naturalnie polubi książki. A przecież wiemy, że dzieci, które lubią książki, lubią bawić się słowem.
Mów wolniej.
To powinna być moja mantra. Powoli, spokojnie. J e s z c z e w o l n i e j. Kiedy my zwalniamy, to dziecko może nas usłyszeć i zrozumieć.
Bądź zen.
Dzieci znakomicie odbierają nastroje rodziców. A już szczególnie, kiedy rodzice czymś się martwią. Na przykład tym, że ich dziecko robi coś dziwnego albo że czegoś nie robi, a chyba już powinno. Tak samo jest z mową. Mówienie nie przychodzi łatwo. Zwróć uwagę, ile osób dorosłych ma blokadę, żeby mówić w obcym języku. Z drugiej strony, każdy dzień może przynieść dużą zmianę i może cię zaskoczyć, podobnie jak to mogło to mieć miejsce z siadaniem i wstawaniem.
Uwaga na minisprawdziany.
Kiedy dziecko jest przed jakimś ważnym etapem rozwoju (czyli zawsze :-)), najbardziej potrzebuje naszego wsparcia i zaufania. Dzięki temu nie zaprząta sobie myśli zmartwieniami rodziców. Tymczasem, kiedy sprawdzamy jego możliwości, może wyczuwać, że nie jesteśmy go pewni (gdzie masz nosek?), lub wywieramy presję w sytuacjach towarzyskich (powiedz dziadkowi „samolot”). A wtedy może się wycofywać. Założycielka RIE, Magda Gerber, sugerowała złotą zasadę: nie pytaj o to, co sam wiesz. Pytaj o to, czego nie wiesz, a wtedy rozmowa będzie autentyczna.
Gaworzenie jest mową.
Kiedy maluch gaworzy, to autentycznie coś nam komunikuje. Może też czasami ćwiczyć same dźwięki. Ale zawsze robi to w jakimś celu. Warto o tym pamiętać. Mnie jest bardzo miło, kiedy Tośka non stop powtarza ata, tata, dada i chętnie ją naśladuję, bo to jest bardzo zabawne. Niemniej zdaję sobie sprawę, że ona często zmienia intonację i natężenie głosu i choć wydaje się, że w kółko mówi to samo, to pewnie komunikuje w ten sposób dziesiątki informacji. Może więc zamiast odpowiadać w tym samym stylu, lepiej starać się sparafrazować normalnym językiem, to co usłyszeliśmy? Coś mi mówisz i widzę, że jesteś bardzo radosna. Czy właśnie mi powiedziałeś, że zobaczyłaś pieska, który nas minął? Albo chociaż Ale mi dzisiaj dużo opowiadasz. Sporo się działo prawda?
Zdaję sobie sprawę, że te wskazówki może nie być łatwo zastosować w praktyce. Nasze nawyki i środowisko podpowiadają nam coś innego. Nie znali też ich zapewne rodzice Einsteina, który zaczął mówić dopiero w wieku trzech lat. Dlatego jeśli uznasz, że mają one sens, warto próbować. Bo może wtedy nasz Maluch zaskoczy nas jakimś ciekawym zdaniem szybciej, niż nam się wydaje i po raz kolejny udowodni, że dzieci to niezwykle inteligentne małe istoty. A może masz jakieś doświadczenia w tym temacie, którymi warto się podzielić?
Więcej o praktyce RIE na co dzień dowiesz się odwiedzając pierwszą polską grupę RIE na Facebooku.