To wyjątkowo mądre słowo rozwiązuje wiele kłopotów z dziećmi.

Jest wiele słów, które w relacjach z innymi mogą nam pomagać. Proszę, dziękuję, przepraszam to słowa-klucze do ludzkich serc, które wszyscy znamy. Tym razem chodzi o inne słowo. O słowo, które warto od czasu do czasu powiedzieć samemu sobie, przynajmniej takie jest moje własne doświadczenie. To słowo ma dużą moc, którą zauważyła autorka podejścia RIE, Magda Gerber. Odzwierciedla ono podstawowe przekonanie o naturalnych możliwościach małych dzieci, szanuje ich indywidualny kalendarz rozwoju, zaspokaja potrzebę doświadczania mistrzostwa, umożliwia kreatywne rozwiązywanie problemów i wyrażanie uczuć.

Zanim przejdziesz dalej, zastanów się, jakie ty wybrałabyś słowo po takim wstępie? Bo przecież nikt nie ma monopolu na rację…

Dla mnie tym magicznym słowem jest poczekaj. Dlaczego? Jak ono działa? Poniżej sześć typowych przykładów.

Poczekaj na naturalny rozwój motoryczny, językowy czy inny dowolny aspekt rozwoju dziecka.

Zawsze jestem pod wrażeniem, jak wiele satysfakcji i dumy okazuje Tosia, kiedy dzieli się ze mną swoimi osiągnięciami (po prostu spoglądając na mnie wymownie), kiedy sama jest na nie gotowa. To zupełnie coś innego niż moje uznanie, że Tosia powinna coś już umieć zrobić. Na przykład kiedy zacząłbym ją sadzać, bo oceniłbym, że przecież książkowo już powinna siedzieć. Jak wspominała często Magda Gerber:

Jak poznać, czy dziecko jest na coś gotowe? Kiedy samo to zrobi.

Czy to nie jest przypadkiem tak, jak u nas dorosłych? Kiedy sami coś odkryjemy, dokonamy i możemy sobie przypisać dane osiągnięcie, satysfakcja jest murowana a nasze poczucie wartości wzrasta. Dzieci czują tak samo.

Poczekaj, zanim przeszkodzisz.

To jest trudne wyzwanie dla mnie jako rodzica, bo czasami ściera się z potrzebą ochrony i zapewnienia bezpieczeństwa własnemu dziecku. Ale w większości przypadków można się siebie zapytać, czy na pewno powód, dla którego chcemy przerwać dziecku jakieś zajęcie, jest istotny. Bo kiedy dam Tosi więcej czasu, to przecież daję sobie szansę na zaobserwowanie, co ją interesuje. A Tosi pozwalam rozwinąć zdolność koncentracji na jednej rzeczy (coś, co sam straciłem w jakimś stopniu przez uzależnieniem od Internetu) i samodzielnej nauki. Myślę, że powstrzymując się od narzucania swojego planu, nawet jeśli za tym planem stoją szlachetne intencje, dajemy dziecku informację, że szanujemy to, co robi. Że ma to dla nas znaczenie.

Poczekaj i poobserwuj co się dzieje, zanim jednoznacznie ocenisz sytuację.

Nie wiem jak wam, ale mnie zdarza się notorycznie oceniać sytuację z własnej perspektywy, na podstawie własnych doświadczeń. Jeśli Tośka wyciąga do góry wyprostowaną rączkę z zabawką, ja instynktownie odbieram to jako znak radości albo triumfu. A tymczasem najprawdopodobniej Tosia ćwiczy prostowanie rąk do góry. Bo wcześniej nigdy tego nie robiła. W końcu zanim nauczyła się sama siedzieć, to wyciągnięcie rączki w górę równolegle do tułowia nie było fizycznie możliwe.
Choć sytuacje z placu zabaw są jeszcze przed nami, to kilka razy zdarzyło nam się obserwować interakcję Tosi z innymi dziećmi w jej wieku. W takich sytuacjach może dojść do jakiegoś klepnięcia drugiego dziecka czy przejęcia przedmiotu. Nam rodzicom zapala się czerwona lampka, a dla dzieci prawdopodobnie nie ma to większego znaczenia. Bawią i poznają się w ten sposób.

Poczekaj na samodzielną próbę rozwiązania problemu.

Pewnie znacie te frustracje dziecka, które czegoś próbuje, a mu się to nie udaje. Może próbuje się przekręcić na brzuszek lub gdzieś albo po coś sięgnąć. Och, jak bardzo zależy nam, żeby mu się udało, jak bardzo chcemy mu pomóc. U nas w domu zdarza się teraz, że Tosia sięga po raz pierwszy po książeczkę na jakąś wyższą półkę, niezdarnie jeszcze próbując wyprostować się na kolanach. Łapię się wtedy na myśli, że bardzo jej na tej książeczce zależy. Nic bardziej mylnego. Tosia po prostu sama sobie stawia cele i chce sięgać wyżej. Książeczka jest tylko pretekstem do pokonania kolejnej bariery. Dlatego warto poczekać, co Maluch najpierw zrobi sam.

No dobrze, ale co jeśli dziecko jest sfrustrowane i płacze? No cóż, moim zdaniem lepiej jest zrobić przerwę, wziąć je na ręce, czy w jakiś inny sposób dać mu wsparcie niż załatwić problem za niego. Dzięki temu Maluch będzie dalej próbował i wierzył w swoje umiejętności, a nie liczył zawsze na pomoc z zewnątrz. Legendy przecież krążą o synusiach mamusi, którzy mają dwie lewe ręce. Skąd to się bierze? Ano właśnie z wyręczania dziecka na pierwszy sygnał frustracji lub niezadowolenia.

Poczekaj na gotowość.

Nie macie pojęcia, jak bardzo chciałbym już z Tosią jeździć na nartach, czy pływać. A tymczasem dzisiaj w czasie wycieczki nad jezioro dostałem lekcję pokory. Wziąłem Tosię na ręce i chciałem ją zanurzyć w dosyć chłodnej wodzie. Oczywiście bezpiecznie, na rękach, tak jak w czasie kąpieli. Nie wziąłem jednak pod uwagę, że w domu Tosia kąpie się w 37 stopniach Celsjusza a temperatura wody w jeziorze, nawet w czasie rekordowego w Polsce upału, odbiegała dramatycznie od tego wyniku. Także po zamoczeniu stópek już widziałem, że nie jest dobrze. Dzięki przytomności Natalii nie kontynuowałem eksperymentu. Na wszystko przyjdzie czas. I choć trudno mi się z tym pogodzić, zgadzam się ze zdaniem:

Wcześniej z reguły nie znaczy lepiej.

Myślę, że to jest tak, jak z nauką dowolnej umiejętności przez dorosłego. Jeśli coś jest w zasięgu naszych możliwości, chętnie się uczymy i mamy z tego satysfakcję. Jeśli jakieś wyzwanie jest dla nas zbyt trudne, to myśl o jego podjęciu przyprawia nas o nieprzyjemne dreszcze. Pomyśl o Ironmanie, jeśli na przykład nigdy nie przebiegłaś 10km i nie umiesz dobrze pływać…

Poczekaj na ekspresję uczuć i emocji.

Z psychologii wiemy, że możliwość uzewnętrznienia swoich emocji, np. w postaci płaczu, oczyszcza i przynosi ulgę. Sami znamy to uczucie i nie inaczej jest w przypadku dzieci. Problem znakomitej większości z nas, rodziców, polega na tym, że kiedy słyszymy płacz dziecka, to już zaczynamy wewnętrznie się gotować. Stajemy się niecierpliwi, rozedrgani, a nawet rozzłoszczeni. I pewnie dlatego próbujemy uciszać potomka. Nie płacz, nie trzeba płakać, ale dlaczego płaczesz – mówimy. I dzieci uczą się być twardymi. A to w pierwszej kolejności oznacza, że choć przeżywają coś głęboko, to w późniejszym wieku nauczą się, że nie warto tego dzielić z rodzicami. I będą te uczucia dzielić z kimś innym, kimś kto te emocje zaakceptuje. Hmm, tak sobie myślę, że jednak od czasu do czasu chciałbym to być ja. Jest coś pokrzepiającego w tym, że kiedy moja córka będzie smutna, to będzie chętna wypłakać się mi na ramieniu.


Problem z czekaniem polega na tym, że bywa ono zupełnie nieintuicyjne. Czekanie i neutralna obserwacja, kiedy nasz mały skarb głośno płacze, wyzwala w nas sędziego, który gdzieś tam szepcze do ucha, jesteś nieczuła, nie troszczysz się o własne dziecko, pozwalasz mu cierpieć. Dlatego czekanie jest takie trudne i wymaga sporej dyscypliny i samoświadomości. Ale kiedy przełamiemy się i zaobserwujemy niezwykłe sytuacje, które kompletnie zaprzeczą naszym instynktownym myślom, to przekonamy się, że warto spróbować. Zupełnie tak jak w starej, klasycznej reklamie Guinnessa – Dobre rzeczy przydarzają się tym, którzy czekają.


Spodobało Ci się przesłanie artykułu? Dowiedz się więcej o RIE i poznaj setki rodziców, którym bliskie jest to podejście. Dołącz do grupy fejsbukowej Rodzice RIE.

Tomasz Smaczny on EmailTomasz Smaczny on FacebookTomasz Smaczny on InstagramTomasz Smaczny on LinkedinTomasz Smaczny on Youtube
Tomasz Smaczny
Nazywam się Tomasz Smaczny. Rodzicielstwo w duchu RIE (raj) to mój smaczny sposób na życie. Wspieram mamy i tatów w podejmowaniu najlepszych decyzji dotyczących wychowania swoich pociech. Żebyś jako rodzic miał więcej frajdy, spokoju, luzu i spełnienia. Robię to w oparciu o nurt rodzicielski RIE (czytaj: raj), który jako pierwszy konsekwentnie promuję publicznie w Polsce, oraz o wieloletnią praktykę coachingową. Sam jestem tatą pięciooletniej Tosi i doskonale wiem, że dużo łatwiej jest mówić niż robić.
Dlaczego to robię? Przeczytaj moją historię...

Zobacz także:

Tatowanie, wariowanie i grunge – lajw z Krystianem Hanke

Tatowanie, wariowanie i grunge – lajw z Krystianem Hanke

Tatowanie niełatwo przychodzi ojcom, chociaż nie lubią się do tego przyznawać. Na szczęście ciągle możemy usłyszeć głos Krystiana Hanke, który...
Read More
Czym jest podejście RIE i jak wpływa na rodzicielstwo – lajw z Kasią Kaźmierczak

Czym jest podejście RIE i jak wpływa na rodzicielstwo – lajw z Kasią Kaźmierczak

Jeśli zastanawiasz się, co to jest podejście RIE (czytaj "raj") i jak ma się do codziennej rzeczywistości rodzica, to szczerze...
Read More
Zalecenia WHO dla dzieci poniżej 5. roku życia – więcej ruchu, mniej ekranów, dużo snu

Zalecenia WHO dla dzieci poniżej 5. roku życia – więcej ruchu, mniej ekranów, dużo snu

Pandemia koronawirusa przeniosła nasze życie zawodowe, szkolne i rozrywkę online. Dotyczy to również dzieci w każdym wieku. Niemniej nie znaczy...
Read More
Komunikowanie granic dzieciom – lajw z Jarkiem Kanią

Komunikowanie granic dzieciom – lajw z Jarkiem Kanią

Może przytłacza cię teraz perspektywa łączenia obowiązków zawodowych i rodzinnych w domu. Nie wiadomo, jak długo to potrwa. Dzieci coraz...
Read More
Na czym polega rodzicielska filozofia RIE? Przewodnik dla początkujących

Na czym polega rodzicielska filozofia RIE? Przewodnik dla początkujących

Być może rodzicu usłyszałeś lub zobaczyłeś gdzieś tę dziwną nazwę RIE (czytaj raj) i zastanawiasz się, o co w ogóle...
Read More