Często zastanawiam się, dlaczego sprawdzone koncepcje, które od lat mają zastosowanie w biznesie, są zupełnie nieobecne w relacjach rodzinnych. Tak jakbyśmy w pracy i w domu byli zupełnie innymi ludźmi i zachowywali się kompletnie w inny sposób.
Ostatnio złapałem się na tym, że od dawna stosuję pewną metodę, dzięki której z powodzeniem mogę dotrzeć do źródeł rodzinnych problemów i konfliktów. Metoda ta została wymyślona i wprowadzona w życie przez założyciela koncernu Toyota, pana Sakichi Toyoda. Jest bardzo prosta i przy odrobinie skupienia i dobrej woli zwaśnionych stron, pozwala na zidentyfikowanie źródłowej przyczyny problemu. A świadomość problemu jest najważniejszym i często najtrudniejszym krokiem do jego rozwiązania.
Poniżej krótko opiszę tę metodę i na kilku przykładach wyjaśnię, jak można ją wykorzystać na co dzień. Podam też warunki, jakie moim zdaniem powinny być spełnione, żeby udało się skutecznie rozwiązać konflikt według założeń tej koncepcji.
5 Why, czyli 5 razy dlaczego
Metoda 5 Why (z angielskiego 5 dlaczego) polega na zadaniu kilku pytań dlaczego?, dzięki czemu pozwala dojść do źródła problemu, zbadać jego przyczynę i pomaga skupić się na jego skutecznym rozwiązywaniu. Istotą tego podejścia jest założenie, że jednokrotne zadanie pytania Dlaczego to się stało? po prostu nie wystarcza. Poprzestając na pierwszej odpowiedzi, zaledwie muskamy problem, nie sięgając głębiej do jego źródeł. W rezultacie możemy zauważyć, że niepożądane sytuacje będą się powtarzać.
Inaczej mówiąc, to trochę tak, jak jest z paracetamolem. Usuwa objawy i koi cierpienie (np. ból głowy), ale żadnej choroby nie wyleczy. Dlatego dopóki nie zrozumiemy przyczyn bólu głowy, będzie on prawdopodobnie powracał, mimo zażywania paracetamolu, czy też innego środka przeciwbólowego.
Zanim przejdziemy do pierwszego przykładu, warto wspomnieć, że metoda 5 Why, wykorzystywana początkowo w koncernie Toyota, zyskała uznanie na całym świecie i ciągle jest w użyciu w wielu największych korporacjach. To nas może uspokoić, że ta metoda naprawdę działa.
Przykład 1, z fabryki
Zacznę od przykładu z klasycznego podręcznika koncepcji 5 Why, żeby pokazać prostotę mechanizmu.
Pytanie 1: Dlaczego wyrzuca Pan trociny na podłogę?
Odpowiedź pracownika: Ponieważ podłoga jest śliska i zagraża bezpieczeństwu.
Pytanie 2: Dlaczego podłoga jest śliska i zagraża bezpieczeństwu?
Odpowiedź pracownika: Jest na niej olej.
Pytanie 3: Dlaczego jest na niej olej?
Odpowiedź pracownika: Maszyna przecieka.
Pytanie 4: Dlaczego maszyna przecieka?
Odpowiedź pracownika: Olej spływa przez złączkę.
Pytanie 5: Dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedź pracownika: Ponieważ osłonka złączki się zużyła.
W opisanym przykładzie przyczyną problemu jest więc zły stan urządzeń oraz brak przeglądów prewencyjnych. Mam nadzieję, że czujecie już, o co chodzi i możemy przejść do bardziej interesujących przykładów.
Przykład 2, z życia wzięty
Życie jest nieco bardziej skomplikowane niż fabryka, więc taka bezpośrednia seria pytań i odpowiedzi w sytuacji domowej po prostu nie przejdzie. W tym przykładzie możemy założyć, że doszło do konfliktu partnera i partnerki i że póki co, oględnie mówiąc, nie są gotowi na dialog. Bo on trzasną drzwiami i wyszedł na piwo a ona zamknęła się w pokoju. Po ochłonięciu można więc najpierw tę metodę wypróbować w pojedynkę, zadając sobie serię pytań w głowie. Może to wyglądać na przykład tak:
Zaczynamy od punktu wyjścia, czyli co się dzieje ze mną w tej chwili.
Jestem zdenerwowany i smutny.
1: Dlaczego jestem zdenerwowany i smutny?
Bo usłyszałem od swojej partnerki, że jestem złym mężem.
2. Dlaczego usłyszałem, że jestem złym mężem?
Bo na jej pytanie, czy zmienię pieluszkę synkowi, odpowiedziałem „Ale naprawdę muszę teraz?”
3. Dlaczego tak odpowiedziałem na pytanie partnerki?
Bo to było nad ranem i zostałem wyrwany ze snu, a poza tym nigdy wcześniej nie byłem o to proszony w nocy.
4. Dlaczego partnerka wyrwała mnie ze snu, żebym zmienił pieluszkę dziecku?
Bo była zbyt zmęczona, żeby to zrobić sama i jednocześnie nie chciała dopuścić, żeby dziecko leżało w kupie.
5. Dlaczego była zbyt zmęczona, skoro wcześniej radziła sobie doskonale?
Bo od tygodni synek w nocy budzi się co godzinę albo dwie i domaga się cycka.
Tutaj możemy się zatrzymać, bo doszliśmy do źródła wielu kłopotów. Mały śpi z mamą i żąda cycka w nocy coraz częściej. I dlatego mama jest chronicznie niewyspana. A to już może być źródłem dziesiątek innych problemów, włączając w to konfliktową wymianę zdań.
Odruchowe reakcje na konflikt często nie działają.
Zwróćmy uwagę, co się stanie, jeśli mężczyzna w ogóle nie zada pytania, dlaczego. Usłyszał, że jest złym mężem i skupi się tylko na tym. Może się obrazi, a może wkrótce jeszcze odwinie się żonie. I eskalację konfliktu mamy murowaną.
Załóżmy jednak, że mąż ma w sobie jakieś resztki zdrowego rozsądku i dojdzie do tego, że kąśliwa uwaga żony była następstwem jego reakcji. Przyzna się w duchu, że powiedział głupotę i że nie powinien tego robić, ale chwilę potem wydedukuje, że on to powiedział, bo przecież ona wyrwała go obcesowo ze snu. I być może w tym momencie przestanie drążyć temat. I może tak czy siak się obrazi.
Jak widzimy, zastosowanie tej metody w konfliktach międzyludzkich wymaga spełnienia kilku kryteriów, o których napiszę niżej. Póki co, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na to, co może się stać, jeśli nawet zgodnie obydwie strony przyznają, że powiedziały za dużo. Ona przeprosi za złego męża i obieca, że już tak nie powie. A on przeprosi za niestosowny komentarz na prośbę żony i obieca, że będzie reagował inaczej.
I co z tego? Obydwoje nawet nie zbliżyli się do sedna sprawy i jeśli ona nadal będzie chodzić na rzęsach z niewyspania, to na pewno którejś kolejnej nocy znowu go gwałtownie obudzi. A on wtedy odruchowo palnie kolejną celną ripostę, bo kto się kontroluje w stu procentach, jeśli nie może się od tygodni solidnie wyspać???
Przykład 3, też z życia
Załóżmy teraz pewną typową sytuację i tym razem spójrzmy na nią tak zwanym okiem kamery, czyli neutralnego obserwatora. Tak czasami jest łatwiej przeanalizować fakty na chłodno, bo obserwator widzi, to co się dzieje w rzeczywistości a nie w głowach ludzi. Co zatem widzi obserwator?
Żona wychodzi do miasta na babski wieczór. Mąż zostaje z dzieckiem w domu. Żona wraca grubo po północy.
Mąż zaciska zęby. Roznosi go ze złości.
1: Dlaczego męża roznosi ze złości?
Bo nie obejrzał nocnej walki bokserskiej. Musiał zająć się płaczącym dzieckiem.
2. Dlaczego musiał zająć się płaczącym dzieckiem?
Bo żona nie dotrzymała słowa. Obiecała, że wróci maksymalnie do północy.
3: Dlaczego żona nie dotrzymała słowa?
Bo świetnie się bawiła i pomyślała, że nic się nie stanie, jeśli przyjdzie nieco później.
4: Dlaczego żona założyła, że nic się nie stanie?
Bo była przekonana, że mąż będzie spał. Tak to wyglądało ostatnim razem.
5. Dlaczego żona była przekonana, że mąż będzie spał i tym razem?
Bo nie miała żadnej informacji, że może być inaczej.
Podsumowując, źródłem problemu był fakt, że mąż nie poinformował wyraźnie żony, że zależy mu na jej punktualnym powrocie, bo chce obejrzeć walkę i jest to dla niego bardzo ważne. Obydwoje założyli reakcje drugiej strony na podstawie wcześniejszych doświadczeń. On założył, że ona wróci punktualnie, jak to miało miejsce wcześniej. Ona, że on będzie spał, jak to miało miejsce ostatnim razem.
Co jest potrzebne, żeby metoda 5 Why pomogła rozwiązać konflikt?
Poniższa lista jest mieszanką zaleceń autorów samej metody i moich osobistych przemyśleń w kontekście dopasowania jej do warunków rodzinnych.
- Wszystko na spokojnie. Nie da się zastosować tej metody, kiedy cali dygoczemy z nerwów. Poczekajmy, aż emocje opadną.
- Co wynika z czego? Należy dbać o logikę ciągu przyczynowo skutkowego oraz odróżnienie przyczyn od objawów. Musi być na to pełna zgoda stron konfliktu. Największa trudność może leżeć w przypomnieniu sobie faktów. W emocjach nasza pamięć często jest wybiórcza.
- Przyczyna nigdy nie tkwi w ludziach. Jeśli dojdziemy do konkluzji, że źródłem problemu jest jego egoizm albo jej głupota, to szukajmy dalej. Moim zdaniem popularność metody 5 Why na świecie wynika właśnie z założenia, że to procesy są problemem, a nie ludzie. Jeśli konflikt zakończymy w kategoriach winy jednej strony i krzywdy drugiej, to po pierwsze może to się spotkać z brakiem akceptacji takiej konkluzji przez rzekomego winowajcę. A po drugie, konflikt najprawdopodobniej się powtórzy, bo nie rozwiązaliśmy jego źródłowej przyczyny, jak to wyjaśniłem w Przykładzie 2.
- Pytajmy dlaczego, aż do określenia przyczyny źródłowej, a zatem takiej, której eliminacja sprawi, że błąd już nie wystąpi. Po czym poznajemy, że dotarliśmy do sedna problemu? Bo zaczynamy się kręcić w kółko z odpowiedziami. Nie ma też znaczenia, czy zapytamy dlaczego 3 czy 7 razy, o ile cały czas widzimy, że ma to sens.
- Strony mają do siebie zaufanie i muszą chcieć rozwiązać konflikt. Bez chęci dialogu z dwóch stron nic się nie wydarzy.
Być może z łatwością przywołacie konflikty tak głębokie, że ta metoda po prostu nie wystarczy. W takich przypadkach, kiedy wydaje nam się, że związek wisi na cienkiej nitce, bo nie możemy się porozumieć, pamiętajmy, że są specjaliści, którzy mogą nam w tym pomóc. Bo lepiej jest naprawiać, niż ciągle wymieniać na nowszy model, prawda?
A co do 5 Why, bardzo jestem ciekawy, czy ktoś z Was spróbował wykorzystać tę metodę w praktyce i mógłby się podzielić doświadczeniami?