Pierwsze doświadczenia zabawy swojego szkraba z innymi dziećmi mogą być bardzo stresujące. Ja przynajmniej tak to odczuwam. Dlaczego? Bo cały czas zastanawiam się, kiedy powinienem reagować, a kiedy odpuścić. Czy mam tłumaczyć, że nie zabiera się z ręki zabawki drugiemu dziecku, czy wprost przeciwnie. Czy kiedy moja córka zacznie ciągnąć za włosy koleżankę, to mam do niej mówić, żeby przestała, czy ją zabrać w inne miejsce. I wreszcie, czy mam unikać konfliktowych sytuacji jak ognia, czy też zaakceptować, że są po prostu częścią życia dziecka.
W takich sytuacjach instynktownie nasuwają mi się jakieś rozwiązania i cisną słowa na usta. Często zapamiętane podświadomie z sytuacji z przeszłości, których byłem uczestnikiem. Ale ja nie wierzę w swoją męską intuicję i postanowiłem dowiedzieć się, co w sprawie radzenia sobie z konfliktami między małymi dziećmi radzą eksperci metody RIE (czytaj raj). Co ciekawe, jest to niemal kropka w kropkę zgodne z tym, co sugerują polscy pedagodzy.
Poniżej druga część Wygodnego pomocnika w konfliktach między dziećmi, który w całości możesz pobrać tutaj.
W pierwszej części opisałem, jakich reakcji warto unikać widząc spierające się dzieci. W tej części zebrałem wskazówki pozytywne. Co robić, jak się zachowywać?
#1 Poczekaj.
Poczekaj jest magicznym słowem, które bardzo pomaga w skutecznym rodzicielstwie. Bardzo często reagujemy impulsywnie: widzimy coś, wzbierają nas emocje (najczęściej strach) i już lecimy z rękami do dzieci. To są bardzo naturalne pierwotne impulsy, które znakomicie sprawdzają się w buszu, ale już niekoniecznie w bezpiecznych domowych warunkach.
Nieprzyjemne uczucia są zupełnie naturalne i mamy do nich prawo. Natomiast jeśli uda nam się nad nimi zapanować rozumiejąc, że to nie o nasz komfort emocjonalny chodzi, to mogą się wydarzyć rzeczy wspaniałe. Na przykład zaobserwujemy, że po chwili napięcia, krzyku czy jęku zawodu dzieci same poradziły sobie z jakimś konfliktem i jak gdyby nigdy nic bawią się dalej. Ich emocjonalne reakcje, o ile nie są zagrożeniem dla nikogo wokół, są zdrowym sposobem na rozładowanie stresu.
#2 Pozwól małym dzieciom zabierać sobie zabawki.
Granica między agresywnym zabieraniem zabawki, którą zajęte jest inne dziecko a zupełnie naturalnym odbieraniem przedmiotów z rąk może nie być taka klarowna. Dobrym sygnałem do reakcji jest sytuacja, kiedy nagabywane dziecko pracuje nad jakimś skomplikowanym projektem (często małe dziecko w ten sposób zaczepia starsze). Innym jest powtarzalny schemat, w które wpadło jedno z dzieci i co chwila wyrywa z rąk wszystko, czego drugie właśnie dotknie.
Jeśli nie masz do czynienia z jedną z tych sytuacji, pozwól im się bawić. Ano właśnie, bo przejmowanie przedmiotów z rąk dziecka jest taką samą fajną formą zabawy, jak podawanie sobie rzeczy. Często wydaje nam się, że jedno dziecko zabiera coś drugiemu, więc tamtemu będzie przykro. Gdybyśmy tylko mogli wiedzieć to na pewno… Bo z reguły maluchy zupełnie się tym nie przejmują i zdziwione patrzą na zaniepokojonych Dorosłych, którzy coś tam im zaczynają tłumaczyć i dziwnie machać rękami…
Bywa, że nasz dyskomfort pojawia się znacznie wcześniej, niż dyskomfort dziecka, bo inaczej interpretujemy tę samą sytuację. Jak sobie z tym poradzić?
Masz ochotę dowiedzieć się więcej o RIE i poznać innych rodziców, którym to podejście jest bliskie? Dołącz do pierwszej polskiej grupy RIE na Facebooku.
#3 Rozważ, czy najpierw nie zareagować w milczeniu.
To taka forma reakcji, która jest już pewną interwencją, ale na tyle delikatną, że nie przerywa gwałtownie zabawy. Muszę przyznać, że nie pomyślałem o niej wcześniej. Myślę, że dobrze nadaje się do wykorzystania przy nieco starszych dzieciach, ale jest to sprawa umowna.
Kiedy sytuacja staje się gorąca z twojego punktu widzenia, możesz po prostu jakby nigdy nic podejść do głośniejszego dziecka i spokojnie na chwilę położyć mu rękę na ramieniu. Po czym spokojnie odejść do swoich spraw. Tym gestem możesz zmienić bardzo wiele. Dziecko dzięki temu nieco ochłonie, bo dostało sygnał, że jesteś obok. A po drugie taki gest i twoje oddalenie się jest też pięknym wyrazem zaufania do kompetencji dziecka. Dajesz jasny sygnał: wierzę, że sobie poradzicie, ale jakbyś mnie potrzebował, to jestem obok.
#4 Chroń dzieci.
Kiedy dochodzi do bicia, popychania lub wielokrotnego zabierania tej samej zabawki, wtedy musimy zareagować bezpośrednio i zapobiec dalszej eskalacji przemocy. Reakcja może polegać na przytrzymaniu ręki, odebraniu jakiegoś przedmiotu albo wręcz na odizolowaniu dzieci od siebie na jakiś czas. Rób to ze spokojem i pewnością siebie. Jak już wiemy z pierwszej części, w tej sytuacji nie ma winnych. Złych czy dobrych. Natomiast mamy do czynienia z niewłaściwym zachowaniem, które trzeba przerwać. Słowa w tym wypadku mogą pomóc. Nie zgadzam się, żebyś biła tę dziewczynkę. Widzę, że chcesz tę piłeczkę, ale nie pozwolę ci jej zabrać temu chłopcu. Znając własne dziecko często możemy przewidzieć, w jakim jest humorze. Jeśli podejrzewamy, że ma gorszy dzień i będzie wśród innych dzieci, to wtedy warto być bliżej niż zazwyczaj, żeby uniknąć przykrych sytuacji.
Chroń dzieci nie oznacza tylko dbanie o ofiarę ataku (czy to nasze dziecko, czy też dziecko które zostało poszkodowane przez naszego Malucha). Chodzi też ochronę własnego dziecka przed impulsami, których nie jest w stanie kontrolować. Jeśli nasz synek zaczyna zachowywać się agresywnie, to nie zasługuje na karę, tylko potrzebuje pomocy. Być może jest zmęczony, głodny, sfrustrowany, przytłoczony, rozzłoszczony czy zbytnio pobudzony. A może po prostu w ten sposób rozładowuje stres. Albo wręcz sprawdza nas i granice, których być może mu brakuje w domu…
#5 Pozostań neutralna i uznaj emocje wszystkich stron.
Wyjaśnię ten punkt prawdziwą historią, którą przeczytałem blogu Peaceful Parents, Confident Kids. Mama i dwie córeczki jadą samochodem. Penny, 1,5 roku, bawi się maskotką-żółwikiem, którego to Lucy, 2,5 roku, zabrała z domu. Lucy to zauważyła i wykrzyknęła: to mój żółwik! Oddawaj! Penny spojrzała na siostrę, ale nie zareagowała.
W tym momencie mama skomentowała: naprawdę chcesz tego żółwika Lucy. Penny, ciągle bawisz się żółwikiem. Nic więcej. Tylko opisała słowami to, co się dzieje bez żadnych interpretacji i ocen. Zapadła cisza.
Po około dwudziestu sekundach Lucy już znacznie spokojniej powiedziała: proszę, Penny, czy możesz mi dać żółwika? Penny nadal się nim bawiła. Wobec tego mama skomentowała: nadal bawisz się żółwikiem Penny. Znowu zapadła cisza.
Wtedy Penny zaczęła gryźć zabawkę, co zdenerwowało Lucy, która podniosła głos: nie jedz żółwika, Penny! Mama skomentowała: Lucy, nie chcesz, żeby Penny jadła żółwika. Lucy odpowiedziała: nie chcę! I za chwilę dodała: Ale może udawać, że je.
Minęło kolejne trzydzieści sekund i nagle rozległ się radosny okrzyk Lucy: Penny oddała mi żółwika! Konflikt został rozwiązany.
Aby pozostać neutralną i uznać emocje obydwu dziewczynek mama zastosowała technikę tak zwanego komentarza sportowego. Ona nie jest łatwa i wymaga treningu. Ja cały czas ćwiczę, choć korci mnie, żeby mówić o interpretacjach i wrażeniach a nie faktach. Myślę jednak, że w długim okresie może się to bardzo przydać.
#6 Zaakceptuj “nie” swojego dziecka.
I w stosunku do rówieśników i do siebie. To nie jest tak, że nie jest czymś złym a tak czymś dobrym. Tak jest z reguły dla nas wygodniejsze, bo dziecko po prostu zgadza się na nasze warunki i rozwiązuje nam jakiś problem. A nie, np. kiedy się ubieramy, oznaczać może wiele pozornie straconego czasu, nerwy i napięcie. Z kolei, kiedy na przykład nasza córka odmawia oddania zabawki swojemu rówieśnikowi, to możemy poczuć wstyd w stosunku do rodzica tego drugiego dziecka. Nie bywa bardzo nieprzyjemne. Ale jest zdrowe i na pewno nie oznacza żadnej porażki rodzicielskiej.
Pomyśl o sytuacji, kiedy za kilka lat, ktoś zaproponuje twojemu wczesnoletniemu dziecku papierosa czy alkohol. A twoją córkę ktoś inny będzie chciał pocałować i niekoniecznie będzie się to jej podobać. Jak chciałabyś, żeby zareagowało twoje dziecko? Czy ulegle przystając na propozycję, żeby zostać zaakceptowanym przez paczkę lub nie urazić kolegi? Czy też stanowczym, ale nieagresywnym nie, nie chcę tego, nie zgadzam się. Odmawianie nie jest łatwą umiejętnością, o czym wiemy dobrze jako dorośli. Gdzieś i kiedyś warto jej się zacząć uczyć. Może w rodzinnym domu u boku rozumiejących rodziców?
#7 Zaakceptuj nieśmiałość swojego Malucha.
Mam tendencję do tego, żeby namawiać Tosię na różne aktywności. Który rodzic nie chciałby zobaczyć swojej pociechy, kiedy bezproblemowo wchodzi w nowe towarzystwo i przy tym świetnie się bawi? Prawda jest jednak taka, że ludzie mają różny temperament. Dzieci też. Jedne wolą gwar i szaloną zabawę w dużej grupie, inne preferują mniejsze towarzystwo i jakieś zajęcie w skupieniu. Te naturalne tendencje są piękne, bo dzięki temu każdy z nas jest inny i wnosi coś innego do grupy.
A co zrobić, jeśli takie dziecko nie radzi sobie z konfliktem? Bo na przykład zawsze ustępuje i w związku z tym cierpi? To jest temat na inny artykuł, ale w tym miejscu chcę wyraźnie podkreślić, że wyuczonej bezradności dziecko może się tylko nauczyć od rodziców. Nawet spokojny i wycofany Maluch może nauczyć się jasno stawiać granice i mówić nie, kiedy jest zaczepiany przez głośniejsze i bardziej ekstrawertyczne dzieci. My możemy mu w tym pomóc na przykład akceptując jego nie w domu, o czym pisałem wyżej. Potraktujmy to jako proces i naukę i zawsze wierzmy w ich zdolności i siłę. Nasza pozytywna postawa i przekonanie o ich potencjale to dla nich najlepsza forma wsparcia.
To mnie też prowadzi do ostatniego już punktu:
#8 Zachowaj otwarty umysł.
Dzieci rozwiązywać będą swoje sprawy inaczej, niż ty byś to zrobiła. Tak będzie znacznie częściej niż ci się wydaje. To duże wyzwanie dla rodzica. Dla mnie i może dla ciebie. Może największe. Tak po prostu zaufać.
Zastanawiasz się, jak podejście RIE działa w codziennym życiu? Dołącz do grupy rodzicielskiej Rodzice RIE, gdzie już ponad 2500 rodziców aktywnie pomaga sobie rozwiązywać codzienne wyzwania.
Grupa jest otwarta dla wszystkich! 🙂