Ten jeden ważny powód, dlaczego bywasz sfrustrowana macierzyństwem (i jak sobie z nim poradzić).

Rodzicielstwo to nie są kolorowe zdjęcia na Instagramie, śmieszne filmiki z uroczymi bobasami na Facebooku czy wzruszające reklamy rodzinnych wakacji w telewizji. To raczej permanentne niedospanie, brak czasu na podstawowe potrzeby, niespełnione oczekiwania wobec partnera i rodziny, utrata wielu znajomych i ciągłe ocenianie siebie, czy jestem wystarczająco dobrą mamą (lub tatą).

Nic więc dziwnego, że emocje, które gotują się w takim kociołku, z zewnątrz pomalowanym radosnymi barwami, czasami muszą wybuchnąć. Mamy prawo być sfrustrowani, bo rodzicielstwo to cholernie duża zmiana w naszym życiu. Te emocje wybuchają często w zupełnie nieoczekiwanym dla otoczenia momencie i dotykają tych, którzy są najbliżej – nawet dziecka. Ile razy zdarzyło ci się krzyknąć z bezsilności? Ile razy przeklinałaś pod nosem, kiedy Mały znowu czegoś od ciebie chciał, a ty już leciałaś na oparach? A kiedy do domu wrócił mąż, ile razy mieliście awanturę o jakieś głupstwo? Jeśli nic z tych rzeczy ci się nie przytrafiło, to ten tekst nie jest dla ciebie. Możesz go za to podesłać potrzebującej koleżance…

Ale jeśli przeżywasz od czasu do czasu to, co ja przeżywam już niemal od dziesięciu miesięcy urlopu tacierzyńskiego, to już wiesz, że jest nas przynajmniej dwoje. Być może te kilka spostrzeżeń poniżej pomogą ci uwolnić zbyt dużo ciśnienia…

Warto zacząć od statystycznej ciekawostki

Z ostatnich danych GUS za 2016 rok wynika, że liczba rozwodów rośnie wraz ze stażem małżeństwa aż do szóstego roku po zawarciu przysięgi małżeńskiej. W szóstym roku po ślubie mamy w Polsce najwięcej rozwodów. Niemal równo połowę rozwodników w tym roku stanowią pary, które mają jedno dziecko. Czy można więc zaryzykować twierdzenie, że pojawienie się dziecka może być przyczyną rozwodu? Bezpośrednio być może nie, ale z pewnością pojawienie się dziecka wywołuje tyle zmian, że kryzys w związku jest czymś normalnym. To, czy będzie prowadził do rozwodu zależy od tego, jak się przejawia i jak sobie z nim radzimy.

A teraz pora na wyjaśnienie, co w pierwszej kolejności powoduje frustrację rodzicielstwem. Jest to najczęstszy powód, który z moich obserwacji po dłuższej rozmowie podają mamy. Dotyczy każdego kochającego swoje dziecko rodzica i nie sposób od niego uciec.

Nie dbasz wystarczająco o siebie

Zastanów się nad tym chwilę i pomyśl, z ilu rzeczy dla siebie świadomie lub nieświadomie rezygnujesz każdego dnia. Jeśli potrafisz wymienić choćby jedną rzecz, to prawdą jest, że o siebie nie dbasz. A jeśli trwa to permanentnie i czujesz wzbierająca złość, gniew czy żal, często nie wiedząc, dlaczego, to możesz bez cienia zawahania dodać przysłówek wystarczająco.

Hmm, tylko o to chodzi? – pomyślisz. Super, właśnie miałam zamiar umówić się do kosmetyczki. A tata niech posiedzi z Małą w domu. Zasługuję na chwilę dla siebie! Wybacz, ale nie o to mi chodziło. Oczywiście jako tata i mąż wiem, jak ważne jest wyjście żony do kosmetyczki, ale chyba po tym artykule spodziewasz się nieco więcej. I słusznie.

Jasne, że długa kąpiel w wannie pomaga. Tak samo wyjście ze znajomymi, czy wyrwanie się z mężem na randkę. Kosmetyczka też. Ale być może w dłuższej perspektywie niewiele to da i nerwy powrócą. Bo te sposoby skutecznie ostudzą emocje, ale nie rozwiążą problemu, który tkwi nieco głębiej. Dlatego kiedy znowu spostrzeżesz, że krzyczysz na własne dziecko, to dzieje się tak, bo…

Nie dbasz wystarczająco o siebie na co dzień

Czy znasz swoje granice? Granice intymności, zmęczenia czy po prostu przestrzeni, której potrzebujesz tylko dla siebie? Na pewno je masz i być może dzień po dniu są one przekraczane. A ty na to pozwalasz mając najlepsze intencje. Masz prawo do ustanowienia granic, których twojemu dziecku nie będzie wolno przekraczać. Nawet temu najmniejszemu.

Weźmy najprostszy i typowy przykład. Potrzebujesz pójść rano do łazienki, żeby się wykąpać i skorzystać z toalety. Tymczasem jesteś sama w domu z niemowlęciem, które, jak ci się wydaje, nieustannie wymaga twojej uwagi. Jeśli spojrzysz na swoje dziecko nieco inaczej, jak na godnego szacunku małego człowieka, który rozumie podstawowe komunikaty i potrafi sobie z nimi poradzić, to możesz wykonać prosty eksperyment.

Uprzedź je, że idziesz na chwilę do łazienki. Powiedz, że zaraz wrócisz (możesz nawet zostawić otwarte drzwi, jeśli maluch jeszcze się nie rusza i nie nawiedzi cię niespodziewanie). Zostaw je w bezpiecznym i znajomym mu miejscu. Zadbaj o siebie w łazience i zaakceptuj, że dziecko może popłakać kilka minut, kiedy cię nie będzie.

Choć nic mu się nie dzieje, maluch ma prawo wyrażać złość, frustrację czy zdziwienie faktem, że na chwilę zniknęłaś z pola widzenia. Tak samo jak ty masz prawo zniknąć w łazience. Jeśli z czasem obydwoje to zaakceptujecie, gwarantuję ci, że maluch nauczy się bardzo szybko tej sytuacji i będzie potrafił zająć się czymś innym, niż wołaniem za mamą.

Kluczem jest twoje podejście do sytuacji. Z jednej strony zaakceptuj fakt, że masz prawo do łazienki pójść. Z drugiej nie chodzi też o to, żeby kompletnie bagatelizować reakcje dziecka, w stylu no dlaczego płaczesz, przecież byłam tylko w łazience. Daj spokój, nie płaczemy z takiego głupiego powodu. Emocje i uczucia dziecka są zawsze prawdziwe, cokolwiek by się nie działo i dlatego warto je uznać, bo to buduje zaufanie. Nie chciałeś, żebym poszła. To cię zmartwiło? Już jestem z powrotem.

Znasz inne sytuacje, w których mogłabyś powiedzieć, że nie dbasz wystarczająco o siebie na co dzień?

Może jesteś wrażliwą osobą, która nie jest w stanie zasnąć mocno z niemowlęciem przy sobie, ale śpisz z nim, bo uważasz, że powinnaś.

Może chcesz odstawić dziecko od piersi lub ograniczyć ich liczbę, ale czujesz się winna z tego powodu.

Może chcesz wyjść do kuchni, żeby zrobić sobie kubek upragnionej kawy, bez której trudno ci funkcjonować, ale boisz się zostawić na moment marudzącego bobasa lub wrzeszczącego dwulatka…

A może jest to jakaś inna sytuacja, w której czujesz, że powinnaś zrobić coś dla siebie, żeby nie zwariować a czujesz się z tego powodu winna…

Wszyscy poświęcamy wiele na rzecz naszych dzieci, ale…

Pozbawienie się podmiotowości i własnego ego nie jest zdrowe nie tylko dla nas, ale i dla naszego dziecka. Niezdrowe dla dziecka? Jak to możliwe? Czy nie myślę tutaj tylko o sobie? Być może w tym momencie podniesiesz brwi ze zdumienia. Ano nie. Chodzi o to, że cokolwiek robimy, to dajemy przykład własnemu dziecku. Jeśli nie będziemy konsekwentnie ustanawiać granic (robiąc to spokojnie z pełną akceptacją reakcji malucha), to w przyszłości nie oczekujmy, że nastolatek zwróci uwagę na naszą prośbę: wróć do domu przed 22.00, proszę. Skoro my się nie szanujemy, to dlaczego nasz syn czy córka mają na nas szanować? Nie wiem, czy widziałaś może Ostatnią rodzinę – biograficzny film o rodzinie Beksińskich. Jeśli przyjrzysz się relacji Tomka Beksińskiego z mamą, to bardzo wyraźnie zrozumiesz, o czym mówię.


Na koniec warto spojrzeć prawdzie w oczy. Dziecko nigdy nie da nam pozwolenia, żeby o siebie zadbać. Nigdy nie powie:

Jasne mamo. Zrób sobie przerwę, przecież na nią zasługujesz.

To dlatego ustanowienie granic jest w naszych rękach a maluch naturalnie ma prawo wyrazić niezadowolenie i warto to zaakceptować, żeby żyć spokojniej.


Tomasz Smaczny on EmailTomasz Smaczny on FacebookTomasz Smaczny on InstagramTomasz Smaczny on LinkedinTomasz Smaczny on Youtube
Tomasz Smaczny
Nazywam się Tomasz Smaczny. Rodzicielstwo w duchu RIE (raj) to mój smaczny sposób na życie. Wspieram mamy i tatów w podejmowaniu najlepszych decyzji dotyczących wychowania swoich pociech. Żebyś jako rodzic miał więcej frajdy, spokoju, luzu i spełnienia. Robię to w oparciu o nurt rodzicielski RIE (czytaj: raj), który jako pierwszy konsekwentnie promuję publicznie w Polsce, oraz o wieloletnią praktykę coachingową. Sam jestem tatą pięciooletniej Tosi i doskonale wiem, że dużo łatwiej jest mówić niż robić.
Dlaczego to robię? Przeczytaj moją historię...

Zobacz także:

Tatowanie, wariowanie i grunge – lajw z Krystianem Hanke

Tatowanie, wariowanie i grunge – lajw z Krystianem Hanke

Tatowanie niełatwo przychodzi ojcom, chociaż nie lubią się do tego przyznawać. Na szczęście ciągle możemy usłyszeć głos Krystiana Hanke, który...
Read More
Czym jest podejście RIE i jak wpływa na rodzicielstwo – lajw z Kasią Kaźmierczak

Czym jest podejście RIE i jak wpływa na rodzicielstwo – lajw z Kasią Kaźmierczak

Jeśli zastanawiasz się, co to jest podejście RIE (czytaj "raj") i jak ma się do codziennej rzeczywistości rodzica, to szczerze...
Read More
Zalecenia WHO dla dzieci poniżej 5. roku życia – więcej ruchu, mniej ekranów, dużo snu

Zalecenia WHO dla dzieci poniżej 5. roku życia – więcej ruchu, mniej ekranów, dużo snu

Pandemia koronawirusa przeniosła nasze życie zawodowe, szkolne i rozrywkę online. Dotyczy to również dzieci w każdym wieku. Niemniej nie znaczy...
Read More
Komunikowanie granic dzieciom – lajw z Jarkiem Kanią

Komunikowanie granic dzieciom – lajw z Jarkiem Kanią

Może przytłacza cię teraz perspektywa łączenia obowiązków zawodowych i rodzinnych w domu. Nie wiadomo, jak długo to potrwa. Dzieci coraz...
Read More
Na czym polega rodzicielska filozofia RIE? Przewodnik dla początkujących

Na czym polega rodzicielska filozofia RIE? Przewodnik dla początkujących

Być może rodzicu usłyszałeś lub zobaczyłeś gdzieś tę dziwną nazwę RIE (czytaj raj) i zastanawiasz się, o co w ogóle...
Read More