Uważaj, czego uczysz swoje dzieci. To może im przeszkodzić w tym, czego one właśnie się uczą.
– Magda Gerber
Jak wielu innych rodziców, często zastanawiam się, jak zachować równowagę między pokazywaniem dziecku, jak coś zrobić i zaufaniem, że samo dojdzie do najlepszego rozwiązania. Z reguły wtedy, kiedy chcę jakoś uformować zachowanie swojej córki, to efekt jest gorszy a doświadczenie mniej przyjemne. Wiemy przecież, że pokazywanie naszym dzieciom, jak mają się za coś zabrać, redukuje prawdopodobieństwo, że one same odkryją coś, co już wiedzą lub potrafiłyby zrobić. Istnieje też ryzyko, ze swoim działaniem podświadomie wyślę informację: nie dasz rady, dopóki ci nie pokażę. A przy wielokrotnym powtarzaniu, dziecko może zapamiętać jeszcze prostszy komunikat – nie dasz rady…
Artyści też nie rysują dla swoich dzieci.
Weźmy na przykład rysowanie. Nie wiem, czy zgodzicie się ze mną, że każdy z nas rodzi się z potencjalnymi umiejętnościami kreatywnego wyrażania się. Nie wszyscy mają talent artystyczny, ale wszyscy jesteśmy w stanie wziąć pędzel czy kredkę i narysować coś, co czujemy. Niestety w dzieciństwie często te nasze potencjalne zdolności i chęć wyrażania się jest mocno redukowana do schematów, które pokazują nam w dobrej wierze… rodzice. Tak się rysuje dom, tak psa a tak drzewo. Jeśli więc teraz wyobrażamy sobie, że naszą powinnością jest pokazać dzieciom, jak się coś rysuje, to pamiętajmy, że dzieci mogą uznać ten sposób rodziców za jedyny właściwy. I w konsekwencji przestać szukać swoich własnych interpretacji.
Całe szczęście są osoby, które świetnie rysują, ale nie robią tego za dzieci i potrafią bardzo trafnie wyjaśnić, dlaczego. Artystka Ursula Kolbe napisała w swojej książce It’s Not a Bird Yet: The Drama of Drawing:
Małe dzieci i dorośli inaczej podchodzą do rysowania. Kiedy dzieci proszą mnie o narysowanie wozu strażackiego, nie mam pojęcia, jakiego obrazu oczekują. Jeśli narysuję wóz tak, jak zrobiliby to dorośli, nie przyda im się to do tworzenia własnych rysunków. (chociaż mogą mieć dobrą zabawę obserwując mnie w trakcie pracy). Z kolei jeśli narysuję wóz strażacki w prostym, komiksowym stylu, dam im na tacy gotowy szablon. A to prawdopodobnie oznaczać będzie skazanie ich na porażkę. Bo rysując wóz strażacki w przyszłości będą starały się go odtworzyć a trudno jest zapamiętać szablon wymyślony przez kogoś innego.
Rysowanie jest dla dzieci czymś innym niż dla dorosłych.
Dużo światła na ten problem rzucają również najnowsze badania psychologiczne dotyczące natury rysowania u dzieci. W artykule The Hidden Meaning of Kids’ Shapes and Scribbles Isabel Fattal wyjaśnia, że zgodnie z najnowszymi badaniami dzieciom absolutnie nie chodzi o dokładne odwzorowanie rysowanej rzeczy. Proces kreatywny jest u dziecka znacznie bardziej ekspresyjny, zaangażowany i wszechstronny. Dzieci rysują, żeby czegoś doświadczyć, opowiedzieć jakąś historię lub wyrazić pomysł. Nawet kiedy bazgrzą, wyrażają w ten sposób energię, dźwięk czy ruch a nie próbują narysować niczego konkretnego, jak nam dorosłym często się wydaje.
Dla wielu dzieci rysowanie jest tak bardzo ekscytujące nie ze względu na ostateczny rezultat, ale dlatego, że przez kilka chwil mogą zupełnie zatopić się w świecie swojego rysunku. Dorośli mają trudność ze zrozumieniem tego rodzaju doświadczenia. A tymczasem możliwość wyrażenia się za pomocą obrazu ma bardzo dużą wartość dla dzieci. Nawet wartość terapeutyczną.
Dalej Isabel Fattal dodaje: Tym, co może być najbardziej uderzające w sztuce dziecięcej nie jest samo dzieło, ale to, jak dzieci opowiadają o nim, kiedy je tworzą. Bardzo często kreacji towarzyszy opowiadanie historii, które mówią znacznie więcej o ich świecie niż ostateczny efekt w postaci rysunku.
Muszę się Wam do czegoś przyznać.
Łatwo mi było napisać, że nie będę rysował dla Tosi i za Tosię. Łatwiej pewnie niż większości z Was. Przyczyna jest całkiem prosta. Moje zdolności rysunkowe rozwijały się mniej więcej do wieku przedszkolnego. Pewnie dlatego, że mniej więcej w tym czasie straciłem radość z opowiadania historii poprzez obrazy. Ale całe szczęście dzięki Tosi przypomniałem sobie o tym, że rysowanie może cieszyć.
Mniej rób, więcej obserwuj a najwięcej się ciesz!
– Magda Gerber
PS
Ilustracjami do tego artykułu są opowieści rysunkowe mojej półtorarocznej córki Tosi. Tosia jeszcze nie mówi, więc niestety nie wiem, o czym te historie są. Mam nadzieję, że pewnego dnia lepiej zrozumiem jej sztukę.
Jeśli podoba Ci się, to co właśnie przeczytałaś i chcesz wiedzieć więcej o filozofii rodzicielskiej RIE, na której również opiera się ten tekst, dołącz do naszej grupy na Facebooku.