Kilka dni temu leżałem z Tośką na macie i obserwowałem ją, kiedy spokojnie bawiła się swoim ulubionym gryzakiem, śmiesznie piszcząc i patrząc mi od czasu do czasu w oczy. Powiedziałem wtedy odruchowo na głos – te momenty są bezcenne. Od razu rozejrzałem się wokół, sprawdzając, czy ktoś mnie usłyszał. Ale nikogo oprócz nas nie było w domu, a mnie radość rozpierała tak bardzo, że po prostu zacząłem bezwiednie gadać do siebie.
Tacierzyństwo może przynieść magiczne momenty i wzruszać do łez od pierwszych dni. Wystarczy tylko zadbać o jedną, jedyną rzecz, a każdy ojciec dostanie olbrzymią dawkę szczęścia od swojej pociechy.
Kiedy przeczytałem wpis Nishki Ojcowie, weźcie się do roboty i spędzajcie czas ze swoimi dziećmi, nie wierzyłem własnym oczom. Ile minut dziennie ojcowie spędzają ze swoimi dziećmi w pełni uważnie? 40 sekund! To badanie przeprowadzono w UK, więc pomyślałem No f*****g way… Jak typowy facet zacząłem się zastanawiać, ile czasu spędzam tak w pełni skoncentrowany na Bimbloczku, jak nazywamy ostatnio Tośkę. I jakoś częściej łapałem się na tym, że będąc z nią odpływam gdzieś myślami albo coś tam robię i tylko od niechcenia zwracam uwagę na jej próby zwrócenia mojej uwagi. Paradoksalnie dzięki takiej refleksji mogłem z powrotem skupić uwagę na Małej.
I wtedy właśnie zaczęły mi się przydarzać magiczne momenty, które rozpierają mi serce i wzruszają do łez. Momenty, w których czuję całym ciałem, że mam kontakt z moją ukochaną córką.
Dzień Dobry Tato!
Kiedy rano obydwoje otworzymy oczy i po raz pierwszy tego dnia spojrzymy na siebie, wita mnie radosny uśmiech od ucha do ucha, jakbyśmy nie widzieli się całą wieczność. To niebywałe, że nawet jeśli dzień nie zapowiada się fascynująco albo noc była nieprzespana, to ten moment rozprasza wszelkie troski. Spędzamy wtedy kilka minut na przywitaniu się i nacieszeniu się swoim widokiem. Tosia się uśmiecha, obserwuje mnie, czasami wyrzuca w górę rączki i nóżki i ćwiczy te swoje nowe okrzyki. Takie krótkie aa! na cały głos, przekręcając główkę w bok i śmiejąc się jakby z dobrego żartu. Ciekawe jest to, że uśmiech na dzień dobry dosyć szybko znika, potem widać tylko ciepło w tych coraz większych Tosinych oczach a kolejne śmichy chichy to już efekt delikatnej porannej zabawy.
Bawimy się!
Lubię te momenty, kiedy jesteśmy sami w domu, a Tosia zadowolona leży na swojej macie i bawi się kolorowymi chustkami, piłeczkami albo gryzakami. Czasami jest pochłonięta jakąś obserwacją i przedmiotem, wtedy jej nie przeszkadzam. Niekiedy trzymając swoją ażurową kulkę w rękach i próbując ją wepchnąć do buzi po raz tysiąc pięćset sześćdziesiąty ósmy, patrzy na mnie, jakby w jakimś oczekiwaniu. Wtedy wiem, że prosi mnie, żebym był z nią, żebym zwrócił na nią uwagę. W tle leci spokojna muzyka a my potrafimy wtedy przyglądać się sobie przez długie sekundy, patrząc prosto w oczy. Mówię wtedy cicho i mało; Tosia z reguły milczy. Wszystko dzieje się w naszych oczach. Widzę jej bezgraniczne zaufanie i ciepło, staram się odpowiedzieć jej tym samym. Czuję, jakby na moment spotykały się nasze dusze. Dzięki niej uczę się na nowo patrzeć ludziom w oczy bez oczekiwań i podejrzeń, a po prostu z życzliwością.
Lubię się budzić obok Ciebie.
Zdarza się, że Tosia zaśnie mi w ramionach w ciągu dnia. Czasami próbuję ją odłożyć na matę, gdzie z reguły sypia w dzień, ale wtedy budzi się i zaczyna łkać. Czasami myślę sobie: kurcze, niech sobie pośpi przytulona do mnie, w moich ramionach. Kiedy nie spieszy mi się nigdzie, siadam w jej pokoju w fotelu, opieram się wygodnie na oparciu, tak że Tośka leży na mojej klacie przytulona mocno pod kątem około 45 stopni. W takie chłodne dni jak teraz czuję wyraźnie ciepło jej małego ciałka. Mam czas, żeby przyjrzeć się jej główce, pocałować ją i zaobserwować jak jej rączka powoli puszcza moją rękę, kiedy odpływa w głęboki sen. Czasami przychodzi w takiej chwili myśl, że bez tego rytuału ojcostwo nie będzie już takie same…
Na szczęście wkrótce przychodzi kolejny magiczny moment, kiedy Tosia się budzi. Na początku przekłada główkę w prawo i lewo, trochę się wierci, żeby po paru chwilach odgiąć się do tyłu i spojrzeć mi prosto w oczy. Jest zaspana i widzę, jak powoli dociera do niej, gdzie jest, i jak mnie poznaje. I wtedy obdarza mnie tym swoim bezgłośnym filuternym uśmiechem, a ja wymiękam i się rozklejam. Radość, że mogłem dać jej trochę ciepła i bezpieczeństwa, jest nie do opisania.
Na spacerze dobrze Cię mieć na oku.
Całe szczęście ostatnio krakowski smog przewiało i możemy wychodzić częściej na spacery. Bywa różnie przed wyjściem, ubieranie nie zawsze jest Tośce w smak, ale jak już ruszymy, jest przygoda. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, bo Tośka jak mumia opatulona w śpiworku, wygląda jakby leżała w bezruchu obojętna na wszystko dookoła. Ale ona czujnie patrzy z wózka na prawo i lewo. Ze swojej perspektywy widzi pewnie niebo, korony drzew, latarnie czy balkony na wyższych piętrach. Jest spokojna i chyba skupiona na tym nowym dla niej otoczeniu, nie uśmiecha się. Czasami widać na jej twarzy, kiedy usłyszy szczekającego psa albo poczuje na policzkach mocniejszy podmuch wiatru.
Ja pcham wózek i zerkam na nią regularnie. Od czasu do czasu widzę, jak przenosi uwagę na mnie, cały czas poważna, obserwująca. Muszę przyznać, że czuję wtedy respekt. Tosia zdaje się wtedy mówić: Bądź przy mnie Tato, to jest twoje zadanie, żebym czuła się bezpieczna i mogła odkrywać świat. To dla mnie ważne.
Podobno wystarczy 20 do 30 minut uważnego kontaktu dziennie, żeby dziecko dostało wystarczającą dawkę bezpieczeństwa. Czasami podzieli się z nami swoimi trudnymi emocjami i popłacze, czasami będzie miało ochotę na zabawę a innym razem wystarczy tylko spokojny kontakt wzrokowy bez zbędnych słów. Wystarczy trochę zwolnić i dostroić się do maleństwa.
Kto wie, może w takich chwilach będziemy mieli szczęście i znowu przydarzy nam się jakiś kolejny magiczny moment.
Uważasz, że uważne spędzanie czasu z dzieckiem ma sens? Dołącz do rodziców, którzy myślą podobnie. Odwiedź pierwszą polską grupę RIE na Facebooku.