Miesiąc temu nasza ośmiomiesięczna córka Tosia budziła się w nocy z płaczem pięć, sześć razy; mniej więcej co półtorej godziny. Na dodatek spała przy mamie w naszym łóżku i w naszej sypialni. Dzisiaj, trzy tygodnie później, Tosia budzi się raz w nocy na karmienie między czwartą a piątą rano, śpi sama w swoim łóżeczku i w dodatku w swoim pokoju. W efekcie wszyscy jesteśmy wyspani i mamy więcej energii. Z kolei Tosia nigdy wcześniej nie była taka radosna, energiczna i skora do samodzielnej zabawy.
Jak to się stało? Muszę przyznać, że zanim wprowadziliśmy zmiany, które tak bardzo odmieniły nasze rodzicielskie życie, już prawie pogodziliśmy się ze swoim losem. To znaczy Natalia pogodziła się z tym, że jeszcze długo będzie niedospaną mamą-zombie, a ja z tym, że zostałem oddelegowany na kanapę na czas nieokreślony. I obydwoje byliśmy w stanie zaakceptować, że Tosia widocznie bardzo potrzebuje bliskości mamy i dostępu do jej piersi. Wprawdzie mieliśmy nieco wątpliwości widząc, że w ciągu dnia Tosia jest bardzo marudna i ciągle wymaga atencji, ale i to tłumaczyliśmy sobie potrzebą bliskości. Na dodatek dowiedzieliśmy się, że jest to powszechny problem wielu rodzin z dziećmi w tym wieku, o czym napisałem w innym miejscu. Pomyśleliśmy: trzeba to jakoś przetrwać.
Byliśmy w ogromnym błędzie! Nie trzeba tego przetrwać, nie trzeba tak się męczyć. Można to zmienić w ciągu trzech tygodni i żyć normalnie.
Całe szczęście trafiliśmy wtedy na Gosię i Martę ze SleepConcept, które przedstawiają się jako Konsultantki Snu. Postanowiliśmy zwrócić się do nich o pomoc pełni lęku i obaw przede wszystkim o to, czy ich metoda będzie dobra dla Tosi. Gotowi byliśmy nadal cierpieć tylko dlatego, żeby nie narazić Tośki na jakąś traumę. Nasze obawy okazały się zupełnie bezpodstawne. Dziewczyny zaproponowały nam rozwiązania, które brały pod uwagę potrzeby Małej, a których my wcześniej nie dostrzegaliśmy. Zamiast traumy dzień po dniu widzieliśmy pozytywną zmianę, jaka zachodziła w Tośce, kiedy autentycznie odpowiedzieliśmy na jej potrzeby snu i odżywiania.
Jesteście ciekawi, co takiego się wydarzyło i jak wygląda ta metoda?
Przede wszystkim dziewczyny ze SleepConcept uświadomiły nam, że temat snu dziecka nie jest jednowymiarowy.
Ten artykuł napisałem ponad rok temu, ale nie stracił nic ze swojej aktualności. Nie pobieram też z tytułu tej publikacji żadnego wynagrodzenia od SleepConcept.
To znaczy, że nie na samym śnie powinniśmy się skupić. Na sen Malucha wpływa szereg czynników, których harmonijne współdziałanie gwarantuje sukces. Na pewno słyszeliście już setki różnych rad typu: dopychaj butelką na noc, masaż na pewno pomoże, czy na przykład kup dużą gumową piłkę, żeby bujać i oszczędzać kręgosłup. Inaczej i tak nie zaśnie. Jeśli jakaś z tych złotych rad zadziałała u waszych znajomych, to znaczy, że mieli olbrzymie szczęście, bo inne czynniki też zadziałały, choć oni być może nawet nie zdawali sobie z tego sprawy. Częściej jednak takie rady nic rodzicowi w potrzebie nie dają, bo do tematu snu trzeba podejść całościowo.
Mimo że przeszedłem cały proces i poznałem mnóstwo tajników związanych ze snem malucha, nie podjąłbym się próby doradzenia wam, co konkretnie powinniście zrobić. Każda sytuacja jest inna, każde dziecko jest inne i wymaga innej interwencji. A o tym jakiej, decyduje Gosia lub Marta, w oparciu o swoją wiedzę i doświadczenie.
Niemniej ogólnie można ogólnie powiedzieć, że dobry i samodzielny sen zależy od czterech podstawowych czynników:
- właściwego odżywiania w ciągu całej doby
- dopasowanego do dziecka planu dnia
- warunków w pomieszczeniu, w jakim dziecko śpi
- odpowiedniego rytuału przed snem i usypiania
Podzielę się z wami przykładowymi zmianami, jakie wprowadziliśmy w każdym z tych obszarów, żeby pokazać nieco konkretów.
Tosia zaczęła jeść więcej
Po pierwsze zwiększyliśmy częstotliwość posiłków w ciągu dnia. Oprócz śniadanka, obiadku i kolacji, Tosia dostaje teraz więcej mleka z piersi, którą cały czas jest karmiona. Chodziło o to, żeby wyeliminować rzeczywisty głód mleka w ciągu nocy. Nie zawsze chętnie je z dwóch piersi i to też będzie się zmieniać. Ale teraz mamy pewność, że jeśli budzi się w nocy, to na pewno nie z głodu, z wyjątkiem tego jednego nocnego karmienia między czwartą a piątą, które utrzymać się może jeszcze dwa, trzy miesiące.
Dostaliśmy też jeszcze jedną konkretną wskazówkę. Tosia jadła za mało mięsa i teraz dostaje dopasowaną do jej zapotrzebowania porcję do każdego obiadku. Nie zdawaliśmy sobie po prostu sprawy, że ilości mięsa w słoiczkach, które wykorzystujemy, są śladowe i niewystarczające.
Wprowadziliśmy precyzyjny plan dnia
Żadna książka nie dopasuje planu dnia do konkretnego dziecka. Tutaj wiedza i doświadczenie Gosi i Marty były nieocenione. Zdawaliśmy sobie sprawę, że małe dzieci uwielbiają rutynę, ale nie sądziliśmy, że w takim stopniu. Dzięki obserwacji i stałemu wsparciu dziewczyn, dowiedzieliśmy się na przykład, że nasza Tosia ma niższe potrzeby snu, niż zakładaliśmy. Dlatego powinna spać krócej rano a drugą drzemkę trzeba przełożyć na później. To poprawiło jakość snu w nocy i zaważyło na jej lepszym samopoczuciu.
Ważne są też odpowiednie odstępy między drzemkami czy snem nocnym a jedzeniem. Dziewczyny ze SleepConcept obaliły mit o dopychaniu butelką przed snem. Wręcz przeciwnie, Tosia je kolację na długo przed snem, a przed rytuałem dostaje jeszcze mleko. Trawienie to ciężka praca dla malucha i nie wpływa dobrze na jakość snu. Raczej sprzyja wybudzaniu w środku nocy.
Przygotowaliśmy jej odpowiednio pokój
Tośka miała wcześniej własne cztery ściany, ale z nich nie korzystała zbyt często. Przeniosłem nawet jej łóżeczko do naszej sypialni, ale i tak w nim nie spała. To się wreszcie zmieniło. Łóżeczko wróciło do jej pokoju. Wyjęliśmy z niego mnóstwo gratów, które mogłyby zaburzać spokój dziecka. Tosia śpi w śpiworku na płaskim materacu i w łóżeczku ma tylko jedną przytulankę. To absolutnie wystarczy.
Oprócz tego zadbaliśmy o wyciszenie pokoju. Okno jest zamknięte i drzwi oczywiście też. Jedyną obawę budzi fakt, że ściana pokoju Tośki graniczy z klatką. Dlatego słychać każdy ruch windy i wyrzucanie śmieci do zsypu. (O „przyzwyczajaniu” dzieci do hałasu polecam inny tekst). Zastanawialiśmy się też, czy Tosi nie będzie za duszno, jeśli w czasie snu nocnego będzie spędzać ponad jedenaście godzin w zamkniętym pokoju. Znakomitym wyjściem z sytuacji okazał się oczyszczacz powietrza. Po pierwsze konsultantki ze SleepConcept zarekomendowały jakąś formę szumu w pokoju. Po drugie ten szum przykrywa część odgłosów z korytarza. A po trzecie odświeża powietrze, więc w pokoju nie panuje zaduch.
Najważniejszą lekcją dla nas było jednak wyciemnienie pokoju na czas każdego snu. Wcześniej nie przywiązywaliśmy do tego wagi, a bardzo to Tośce pomogło.
Ustaliliśmy z Natalią podobny rytuał przed snem i ten sam sposób na usypianie
Na określony czas przed planowaną godziną drzemki czy snu nocnego, które tak jak posiłki są sprecyzowane niemal do pięciu minut (to ma znaczenie!), zaczynamy uspokajanie Tosi. Rutynowo powtarzamy zawsze te same czynności. Ich wybór zależy od rodziców, ale ma sprzyjać uspokojeniu. Na koniec odkładamy Tosię do łóżeczka, ubieramy w śpiworek, gasimy światło, mówimy dobranoc i… To już zależy z jakiego miejsca się zaczyna. Wiedzieliśmy dokładnie, co mamy robić w różnych sytuacjach, dzięki sugestiom naszych Konsultantek. Na początku zostawaliśmy z nią w pokoju do czasu zaśnięcia, teraz od razu wychodzimy z pokoju. Na tym etapie to już wystarcza, czasami jeszcze przez zamknięte drzwi szepniemy: śpij kochanie, śpij…
Być może tylko pobudziłem waszą ciekawość. Oczywiście w jednym wpisie nie ma miejsca na opowiedzenie o dziesiątkach sytuacji, które przeżyliśmy przez te trzy tygodnie. Dlatego chętnie odpowiem na każde pytanie, które zostawicie w komentarzu. Niemniej muszę powtórzyć jeszcze raz. Bez Gosi i Marty ze SleepConcept sami byśmy nic nie zdziałali. One poznały dokładnie naszą sytuację i obejrzały pokój Tosi, przygotowały i wyjaśniły plan działania i sms-owo wspierały nas każdego dnia. Fakt, że pomagały z innego miasta w ogóle nie był przeszkodą. Jeśli chcecie zobaczyć rzeczywiste zmiany, nie znam lepszego adresu.
Trzymam za Was kciuki!