Wyobrażam sobie, że wielu rodziców dwulatków, trzylatków, może starszych dzieci, spotkało się z sytuacją, w której ku ich przerażeniu dziecko zaczęło samo się krzywdzić. Gryźć się albo uderzać ręką po twarzy wrzeszcząc i płacząc przy tym przeraźliwie. Autoagresja, na przykład kiedy dziecko wali głową o podłogę, budzi w nas naturalny lęk.
Co w takiej sytuacji zrobić? Jak reagować? I dlaczego ono się tak zachowuje? Czy to przeze mnie???
Spróbujmy zrozumieć, co tu się dzieje.
Jak już pewnie doświadczyliśmy w naszej rodzicielskiej karierze, to jest jedna z tych rzeczy, które nie są z tego świata. Nie jest ze świata dorosłych. Naszych zasad, reguł i codzienności. Dlatego spojrzenie na to zachowanie z perspektywy dorosłego nie ma większego sensu.
Ale naturalnie tak się dzieje. Kiedy dziecko samo się krzywdzi, martwimy się. Boimy się o nie. I boimy się tego, co widzimy, bo nie rozumiemy, dlaczego. Chcemy natychmiast to zatrzymać. Chcemy powiedzieć Tosiu, Zosiu, Edku, Szymonie – nie rób tego! Ta sytuacja nas przerasta, bo wyobrażamy sobie jakiegoś bliskiego nam dorosłego, który w ten sposób się zachowuje. Co o takim człowieku można pomyśleć? Albo to wariat (z reguły tak pomyślimy, jeśli go nie znamy) albo ktoś, kto bardzo cierpi i nie kontroluje złych emocji, które w nim siedzą (tak szybciej pomyślelibyśmy o osobie nam znajomej). W obydwu przypadkach takie zachowanie wydałoby się nam nienormalne.
Tymczasem gesty przemocy wobec siebie nie są wśród małych dzieci czymś rzadkim i nienormalnym. To jest dosyć gwałtowna, ale jednak forma ekspresji silnych emocji, które w dzieciaczku siedzą i które muszą znaleźć ujście. Być może dziecko już wcześniej sygnalizowało silne emocje i na przykład rzucało przedmiotami czy też było agresywne w stosunku do innych dzieci czy zwierząt. Mogło się zdarzyć, że to nasza głośna i stanowcza reakcja na te zachowania i próby ich zastopowania spowodowały, że dziecko szukało innych form wentylacji, jak to ładnie nazywa się w psychologii. Emocje nie minęły tylko dlatego, że zabroniliśmy dziecku rzucać kamieniem w ptaka. Dziecko mogło się wtedy zwrócić przeciwko sobie, co naturalnie budzi w nas przerażenie.
Jak nie reagować?
Jeśli zareagujemy gwałtownie, to podgrzejemy jeszcze pobudzenie dziecka. Zauważmy, że ono już jest w stanie ostrego zamroczenia własnymi emocjami i być może jest już kilka sekund od tego, żeby je wyładować i pójść dalej. A tymczasem nagle widzi przerażonego rodzica, który coś krzyczy, reaguje gwałtownie i martwi się. Dzieci doskonale wyłapują sytuacje, kiedy coś, co robią, działa na rodziców. W ten sposób uczą się o własnym otoczeniu. Są ciągle zaprogramowane na wyjaśnianie sobie świata. Również reakcji własnych rodziców.
I w takim momencie sytuacja rzeczywiście może stać się niebezpieczna. Natomiast samo autoagresywne zachowanie małego dziecka z reguły nie jest dla niego groźne. Dzieci nie skrzywdzą siebie same na poważnie. Nie gryzą siebie, żeby się okaleczyć, tylko dlatego, że potrzebują bardzo silnego bodźca. Chcą coś poczuć, chcą wyrzucić coś z siebie i jest to bardzo zdrowe. Ale jeśli my wkroczymy ostro do akcji w środku takiej histerii i emocje wzrosną, dziecko w niekontrolowany sposób może się zranić, spaść, przewrócić itd.
Jak w takim razie reagować?
Po pierwsze pamiętaj, że nic nienormalnego się nie dzieje, a to już ostudzi twoją głowę. W jakimś stopniu na pewno. Podstawą filozofii RIE, którą się kieruję, jest ufność w stosunku do dziecka. Również zaufanie w stosunku do procesów, które regulują napięcia w jego ciele. Ono samo nie ma jeszcze nad nimi takiej kontroli, jak my (jego kora przedczołowa nie wykształciła się jeszcze w wieku trzech lat), ale organizm wie, jak się wyregulować. W tym przypadku mamy podwójne wyzwanie – zaufać i uznać frustrację czy żal dziecka za rzeczywisty i normalny oraz zaakceptować sposób, w jaki dziecko to manifestuje. Wiem, że to duże wyzwanie dla rodzica. Chcielibyśmy pomóc maluchowi chronić siebie a tu trzeba zaufać, że przecież ono doskonale wie, jak to robić…
Ufność w kompetencje dziecka to jeden z filarów filozofii rodzicielskiej RIE, o której więcej dowiedzieć się możesz w grupie facebookowej „Rodzice RIE”.
Niemniej, jeśli uda nam się przyjąć postawę zaufania, a nie strachu, to będziemy spokojniejsi. A obecność spokojnego rodzica obok bardzo pomaga dziecku w… uspokojeniu. Można też oczywiście próbować konkretnych metod, które rozwiązywałyby problem dziecka (czyli potrzeby wyładowania emocji) w nieco bardziej bezpieczny sposób. Jeśli tylko uda nam się złapać kontakt wzrokowy, kiedy dziecko na przykład gryzie siebie, możemy łagodnie skomentować: Ooo, widzę, że chcesz siebie ugryźć. Wiesz co, dam ci coś innego do gryzienia. I wręczamy jakiś gryzak na przykład. Bez biegania do innego pokoju, telefonów do mamy, teściowej i sąsiadki, paniki itd. Taki reakcje tylko podkręcą atmosferę. Oferujemy więc spokojną sugestię. Nie wymuszamy rozwiązania. Mamy wtedy największe szanse na współpracę a nie na kolejne testy reakcji rodziców na konkretne zachowanie dziecka.
A co jeśli dziecko wali głową w podłogę i nawet na nas nie spojrzy?
Jedyne co można i warto zrobić to podsunąć delikatnie jakąś poduszkę pod głowę. Nie zatrzymywać emocji. Odwrotnie, zachęcić malucha do wyrzucenia z siebie wszystkiego, co tam siedzi. Bo chyba siedzi sporo i czas to wyrzucić. Naszą rolą jest tylko dyskretna poprawa jego bezpieczeństwa. Dla dziecka to jest też bardzo ważny komunikat od rodzica. Tak bywa i możesz bezpiecznie przeżywać takie silne emocje. One mijają. W ten sposób dzieci budują swoją odporność i uczą się samokontroli. Jest to tak naprawdę bardzo intymny i pomocny moment. Dziecko dostaje od nas jasną wiadomość: To co czuję i jak to czuję jest w porządku. Nie muszę tego chować przed rodzicami, udawać lub powstrzymywać. Moja mama, mój tata mi ufa i na pewno ochroni mnie, jeśli coś naprawdę złego miałoby się przydarzyć mnie lub komuś innemu.
Oczywiście trzeba w tym miejscu dodać, że u niektórych dzieci uderzenia głową mogą być sygnałem zaburzeń w rozwoju, ale zwykle idzie to w parze z innymi zaburzeniami i niepokojącymi zachowaniami. Dlatego jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, skonsultuj się z lekarzem.
Warto też spojrzeć szerzej na problem dziecka, który właśnie nam komunikuje.
Być może był to jednostkowy wypadek a może już takie zachowanie się pojawiało w przeszłości. Pytanie jest wtedy takie, czy dziecko w jakiś inny sposób próbowało wyrzucić z siebie emocje i nie miało takich możliwości? Na początku artykułu wspominałem o zachowaniach krzywdzących inne dzieci lub zwierzęta. Oczywiście nie możemy do nich dopuścić. Ale czy podobnie jak w przypadku krzywdzenia się samemu, zaakceptowaliśmy fakt, że coś się z dzieckiem dzieje, coś przeżywa i potrzebuje to wyładować? Czy uznaliśmy i pokazaliśmy mu, że to rozumiemy? Czy daliśmy mu jakąś alternatywę? Na przykład poduszkę do boksowania zamiast popychania kolegi? Jeśli nie, to zwróciłbym na te momenty uwagę. Być może dlatego teraz dziecko zwróciło się z agresją przeciwko sobie.
Kolejne pytanie jest takie, co dziecko tak frustruje. Że ucieka się do agresji lub samoagresji?
Co zmieniło się ostatnio w jego otoczeniu? A może szuka naszej uwagi, której mu bardzo brakuje? Czy jest świadkiem innych zachowań agresywnych? W przedszkolu lub w domu? Krzyk, gwałtowne przestawianie dziecka z miejsca na miejsce, grożenie palcem podniesionym głosem to także są zachowania przemocowe, które mogą powodować strach, żal i frustrację. A te szukają sobie potem ujścia…
Spodobało Ci się przesłanie tego artykułu? Dołącz do pierwszej w Polsce grupy rodzicielskiej RIE. Poznaj tę wspaniałą filozofię wychowawczą oraz praktykujących ją rodziców.