Nosić malucha większość dnia? Poświęcać mu dużo uwagi? Rodzicielstwo bliskości vs RIE.

Gdyby jakiś dziennikarz podszedł do ciebie na ulicy z pytaniem, jakie znasz style rodzicielskie, co by usłyszał? Stawiam swój ulubiony kubek do kawy, że większość rodziców długo szukałoby jakiejś nazwy w myślach. A jeśli coś już by im przyszło do głowy, to byłoby to rodzicielstwo bliskości.

Rodzicielstwo bliskości jako koncepcja wychowania dzieci zdobyło tak dużą popularność, że wielu niezorientowanych rodziców może pomyśleć, że żadnej innej wartościowej i spójnej filozofii po prostu nie ma. A jedynymi alternatywami są kontrowersyjne i skrajne podejścia: surowe i autorytarne oraz tzw. wychowanie bezstresowe, czyli róbta co chceta.

Tymczasem nie jest tak, że rodzicielstwo bliskości jest jedynym wartościowym podejściem, które rodzicu masz do swojej dyspozycji, jeśli odrzucasz skrajne rozwiązania i interesujesz się głębiej tematem. Między wychowaniem w posłuszeństwie i totalnym luzem jest spora przestrzeń, w której można znaleźć swoje miejsce. Nie wszystkim rodzicom rodzicielstwo bliskości odpowiada i szukają czegoś innego. Czegoś, co bardziej pasuje do ich przekonań na temat ludzi i dzieci w szczególności. Tak właśnie było ze mną. Dosyć szybko natknąłem się na RIE (czytaj raj), które mi bardzo pasuje i które staram się w Polsce upowszechniać.

Masz ochotę dowiedzieć się więcej o RIE i poznać innych rodziców, którym to podejście jest bliskie? Dołącz do pierwszej polskiej grupy RIE na Facebooku. Jest nas już ponad 2000!

Komuś, kto o RIE nie słyszał, za to zna choć trochę RB, naturalnie narzuca się pytanie o różnice. Co nowego i innego znajdziemy w RIE, czego nie ma w rodzicielstwie bliskości?

Zarówno RIE jak i RB prowadzą do budowania bliskości z dzieckiem, bo są wrażliwe na jego potrzeby. Różnią się jednak wyraźnie drogami do tego celu.

Największe różnice widać w rekomendacjach dotyczących budowania relacji z dzieckiem w pierwszym roku jego życia. Skąd się te różnice biorą? Przede wszystkim z faktu, że obydwie szkoły patrzą inaczej na potrzeby i naturalne możliwości niemowlęcia.

W rodzicielstwie bliskości pierwsze kilka miesięcy traktuje się jak przedłużenie ciąży.

Zakłada się, że noworodki i niemowlęta czują się naprawdę bezpiecznie i komfortowo tylko w środowisku możliwie przypominającym brzuch mamy. Ciągły, stały kontakt z mamą jest uważany za konieczny, aby wszystkie funkcje fizjologiczne przebiegały normalnie. W praktyce oznacza to zachęcanie do chustowania czy noszenia w nosidełku przez większość dnia oraz spanie mamy z dzieckiem w jednym łóżku.

W tym modelu ciągły kontakt rodzica z maluchem pozwala mu lepiej dopasować się do jego potrzeb. Rodzic zakłada, że jeśli dziecko będzie gotowe do opuszczenia jego opiekuńczych ramion, łóżka czy nosidełka, to samo to zasygnalizuje.

RIE postrzega dzieci jako istoty zależne, ale jednocześnie naturalnie zdolne do uczenia się, aktywnego uczestnictwa w codziennym życiu i rozwijania komunikacji już od momentu narodzin.

W RIE zachęca się od początku do mówienia do dziecka wprost, normalnym językiem i z szacunkiem, uprzedzając go o wszystkim, co się z nim dzieje i będzie działo. Sugeruje się rodzicom uczestniczenie z pełną uwagą w codziennych rytuałach, które budują więzi: kąpielach, przewijaniu czy karmieniu. Kiedy dziecko nie śpi lub nie jest zajęte czynnościami pielęgnacyjnymi lub jedzeniem, RIE rekomenduje, aby umożliwić im swobodny ruch oraz wybór aktywności w bezpiecznym do zabawy miejscu. Rolą rodzica w tym czasie jest uważna obserwacja, służąca dopasowaniu się do potrzeb ich malucha (również potrzeby bycia wziętym na ręce).

Dlatego moglibyśmy zaryzykować ogólne stwierdzenie, że w RB nacisk kładzie się przede wszystkim na budowanie zdrowych więzi dzięki bliskości fizycznej, podczas gdy w RIE ważniejsza jest więź mentalna.

No i gdzie tu jest różnica, ktoś zapyta? Przecież te dwa podejścia można znakomicie łączyć! No cóż, okazuje się, że według założycielki RIE, Magdy Gerber oraz Jean Liedloff, której książka W głębi kontinuum stała się inspiracją dla ruchu rodzicielstwa bliskości Dr. Williama Searsa – niekoniecznie.

Długi kontakt fizyczny nie budzi wątpliwości?

Magda Gerber zgadzała się z Liedloff, że jedną z podstawowych potrzeb dzieci jest dotyk i noszenie na rękach, ale jednocześnie uważała, że pozytywny wpływ fizycznej bliskości jest znacznie pomniejszony, jeśli nie poświęcimy dziecku bezpośredniej uwagi. Jak pisała w „Your Self-Confident Baby”: Jaka jest wartość w noszeniu i dotykaniu, jeśli tylko skóra jest w kontakcie? A co z kontaktem mentalnym lub mówiąc bardziej filozoficznie, z kontaktem dusz?

Na poglądy Gerber olbrzymi wpływ wywarła pediatra, dr. Emmi Pikler, która jako jedna z pierwszych publicznie opowiadała się za nieskrępowaną możliwością ruchu dla noworodków i naturalnym rozwojem motorycznym. Dlatego też Gerber zwracała uwagę, że dłuższe przetrzymywanie dzieci w nosidełkach i chustach blokuje im możliwość ruchu i zaburza rozwój motoryczny, bo nie mogą ruszyć się wtedy, kiedy są na to gotowe.

Warto podkreślić, że zarówno Gerber jak i Liedloff sformułowały swoje opinie w oparciu o bardzo skrupulatne obserwacje. Gerber i Pikler obserwowały dzieci w relacji z ich opiekunami a także w bezpiecznych miejscach do zabawy, gdzie maluszki samodzielnie mogły inicjować różne aktywności. Liedloff z kolei podglądała dzieci wenezuelskich Indian Yequana, które spędzały większość dnia bezpiecznie otulone w ramionach mam, lub noszone przez nie w chustach.

Czy obserwacja przez rodzica pomaga czy przeszkadza dziecku?

Liedloff i Gerber inaczej odpowiedziałyby na to pytanie. Liedloff pisała: …nie chodzi o to, żeby opiekunowie tylko siedzieli, wpatrywali się w dziecko i ciągle pytali, czego potrzebuje, ale żeby sami prowadzili aktywne życie. Od czasu do czasu nie można sobie odmówić rozdania kilku buziaków. Niemniej dziecko przyzwyczajone do widoku zajętego swoimi sprawami rodzica jest zmieszane i sfrustrowane, kiedy poświęcasz czas na obserwację jego życia.

Odmiennego zdania była Gerber, która postrzegała wpatrywanie jako niezbędne do budowania więzi: Kiedy uważnie przyjrzysz się noworodkowi, dostrzeżesz jego wyjątkową osobowość. Dostrzeżesz swoje prawdziwe dziecko a nie jakieś wymyślone, które wykreowałaś w wyobraźni. Dzięki obserwacji z czasem zrozumiesz, co lubi, a czego nie lubi, jakie ma nastroje i jakie zdolności. A zrozumienie tych rzeczy pomoże ci w lepszej opiece, komunikowaniu się oraz poprawie waszej relacji.

Czy na pewno warto poświęcać dzieciom dużo uwagi?

W eseju Who’s In Control? The Unhappy Consequences of Being Child-Centered Liedloff argumentuje, że poświęcanie dziecku zbyt dużo uwagi, podczas gdy ono tak naprawdę chce pozostać pasywnym widzem, powoduje, że staje się ono aroganckie, apodyktyczne, zezłoszczone i negujące.

…Indianie Yequana nie są skoncentrowani na dzieciach. Mogą czasami czule je przytulić, zagrać w a kuku lub zaśpiewać im, ale większość czasu opiekuna poświęcana jest na inne rzeczy… nie na dziecko! Starsze dzieci opiekujące się niemowlętami również postrzegają opiekę nad nimi bardzo pasywnie i choć noszą je ze sobą wszędzie, bardzo rzadko poświęcają im uwagę.

Zdaniem Gerber zbyt wiele uwagi nigdy nie stanowi problemu. Wręcz przeciwnie, jest kluczem do wychowania zdrowego i szczęśliwego dziecka.

Im więcej inwestujesz w pierwsze lata rodzicielstwa, tym łatwiejsze stanie się twoje życie później. Nie będziesz musiała być niewolnikiem dziecka, które zostało wychowane w szacunku i z uwagą. Taka może być różnica między dokuczliwymi, ignorowanymi dziećmi a tymi, które przejdą przez życie niezależnie, silne i pewne siebie.


Chociaż jednoznacznie preferuję podejście RIE, to mam duży szacunek do rodzicielstwa bliskości. Obydwie filozofie rodzicielskie są wrażliwe na potrzeby dziecka. Niemniej za bardzo wierzę w kompetencje i zdolności małego człowieka, żeby nie dać mu maksymalnie dużo czasu na ich swobodne rozwijanie. Ale jeśli moja Tośka da mi znak, że chce być blisko, to bardzo chętnie ją przytulę, bo taka okazja może się długo nie powtórzyć. 😉

Więcej o praktyce RIE na co dzień dowiesz się z kursu bezpłatnego kursu email (zobacz grafikę poniżej) lub odwiedzając pierwszą polską grupę RIE na Facebooku. 

Artykuł powstał na podstawie opracowania Janet Lansbury
Tomasz Smaczny on EmailTomasz Smaczny on FacebookTomasz Smaczny on InstagramTomasz Smaczny on LinkedinTomasz Smaczny on Youtube
Tomasz Smaczny
Nazywam się Tomasz Smaczny. Rodzicielstwo w duchu RIE (raj) to mój smaczny sposób na życie. Wspieram mamy i tatów w podejmowaniu najlepszych decyzji dotyczących wychowania swoich pociech. Żebyś jako rodzic miał więcej frajdy, spokoju, luzu i spełnienia. Robię to w oparciu o nurt rodzicielski RIE (czytaj: raj), który jako pierwszy konsekwentnie promuję publicznie w Polsce, oraz o wieloletnią praktykę coachingową. Sam jestem tatą pięciooletniej Tosi i doskonale wiem, że dużo łatwiej jest mówić niż robić.
Dlaczego to robię? Przeczytaj moją historię...

Zobacz także:

O czym gadają faceci w grupie Lepszy Tata?

O czym gadają faceci w grupie Lepszy Tata?

Mija już rok, odkąd z Jarkiem Kanią z Ojcowskej Strony Mocy założyliśmy fejbukową grupę wspierających się ojców: Lepszy Tata -...
Read More
5 skutecznych sposobów na wyrzucenie z przedszkola w trakcie adaptacji dziecka.  (historia prawdziwa)

5 skutecznych sposobów na wyrzucenie z przedszkola w trakcie adaptacji dziecka. (historia prawdziwa)

11 czerwca 2019 roku w (Nie)Kochanym Przedszkolu w Krakowie Pani Dyrektor zasugerowała nam, abyśmy zmienili placówkę naszej niespełna trzyletniej córce,...
Read More
W jakim wieku najlepiej zostać ojcem?

W jakim wieku najlepiej zostać ojcem?

Niedawno miałem przyjemność być gościem Jarka Kani w podcaście "Ojcowska Strona Mocy". Zostaliśmy ojcami w zupełnie różnym wieku: Jarek mając...
Read More
Minimalistyczna wyprawka dla noworodka.

Minimalistyczna wyprawka dla noworodka.

"Im mniej, tym lepiej." to motto bardzo bliskie mojemu sercu. Dlatego kiedy na moim ulubionym portalu dla rodziców - Ładne...
Read More
O tym, dlaczego warto ufać dziecku bardziej niż sobie, czyli historia zaginionego kotka.

O tym, dlaczego warto ufać dziecku bardziej niż sobie, czyli historia zaginionego kotka.

Nasza Tosia przez ponad pół swojego dwuipółrocznego życia miała przyjaciela – Kotka Psotka. Kotek Psotek był szary, mięciutki, miauczał po...
Read More