Mój syn, lat trzy i cztery miesiące, opowiedział mi dziś o wydarzeniu, które miało miejsce, gdy miał rok i trzy miesiące. Płynęliśmy wtedy kutrem po morzu z Helu. Jestem w totalnym szoku, że to pamięta i opowiada o tym ze szczegółami.
Druga sprawa. Gdy miał dwa latka, mówił, że on był już kiedyś stary i cieszył się, że teraz jest znowu młody. Opowiadał, że miał inną rodzinę. Próbowałem coś go jeszcze podpytać, ale nie chciał o tym opowiadać.
To było trochę przerażające. Co o tym sądzicie?
Kiedy przeczytałem ten wpis na forum ojcowskim, aż mnie zmroziło. Autentycznie poczułem ciarki na całym ciele. Chyba podobnie do taty, który to opublikował. Pamiętam, że był wieczór, a Tosia spała już smacznie w swoim łóżeczku. Niedługo potem, gdzieś przed północą, wybudziła się z płaczem, więc poszedłem ją uspokoić. Niby wiedziałem, że to dlatego, że idą jej kolejne zęby, ale po przeczytaniu powyższego, miałem zupełnie co innego w głowie.
Co Tosia zapamięta z tego pierwszego roku życia, który wkrótce minie? I ważniejsze… Co ona mi kiedyś opowie o swoim poprzednim lub równoległym życiu? Bo przecież historii nie z tej ziemi z dziećmi w roli głównej jest co niemiara, o czym z pewnością Czytelniku wiesz z własnego, rodzicielskiego doświadczenia. Nic więc dziwnego, że temat wywołał bardzo intensywną dyskusję między nami – ojcami.
Co pamiętamy z wczesnego dzieciństwa?
Co pamiętacie jako najwcześniejsze swoje wspomnienie? Mnie się te obrazy mocno zatarły i przemieszały ze zdjęciami, które nie raz oglądałem przy okazji rodzinnych spotkań. Mam wrażenie jednak, że pamiętam, jak po raz pierwszy samodzielnie pomaszerowałem. To było w pokoju rodziców i pamiętam, że tata był z jednej strony pokoju a mama z drugiej. I któreś z nich przez chwilę przytrzymało mi rączki, kiedy stanąłem. A potem usłyszałem – idź do mamy (albo taty) i pospacerowałem parę kroków w ramiona drugiego rodzica.
Tylko że teraz już nie jestem w stanie powiedzieć, czy te wspomnienia są moje, czy może powtarzam to, co usłyszałem kiedyś od rodziców. Niemniej niektórzy ojcowie pamiętają nawet bardziej odległe w czasie historie.
Ja osobiście pamiętam, jak mnie ważyli na wadze dla noworodków. Pamiętam, że było zimne i że wyłem strasznie. Ważeń było kilka, a potem jak już stawałem na normalnej wadze, cieszyłem się, że nie muszę leżeć gołą dupą na zimnej metalowej rynnie. Pamiętam, jak spałem w łóżeczku ze szczebelkami i starałem się po nich wspinać. I jak piłem mleko z butelki leżąc na jaśku…
Ja ze swojego żłobka pamiętam zapach lizolu zmieszany z zapachem kupy i poczucie osamotnienia. W końcu zostawiali mnie tam na kilka godzin.
Ja też mam dwa wspomnienia ze żłobka i jedno z nich to też zapach lizolu. Drugie to paląca papierosy przy dzieciach opiekunka. Te wspomnienia są coraz bardziej mgliste, ale kiedyś rozmawiałem na ten temat z moją mamą i ona mi to wszystko potwierdziła. Do żłobka mnie oddawali przez krótki okres. Jakoś, gdy miałem 6-12 miesięcy.
Ciekawiej się robi, kiedy przekonujemy się, co same dzieci pamiętają z początków swojego krótkiego życia.
Mój syn pamięta motyla, który schował się w naszej piwnicy. Tylko że mój syn miał wtedy miał pół roku! Mind fuck.
Mój synek też dużo pamięta. Jak miał półtora roku, dostał zabawkę, którą się nie bawił, więc ją sprzedaliśmy. Wczoraj kupiliśmy mu taką samą, bo już wiek odpowiedni (cztery lata) i sam mówił, że miał taką, jak był mały.
Moja dwuletnia córka pamięta, że tort na swoje pierwsze urodziny jadła w ogrodzie. To był dość mocny szok dla nas.
Moja Młoda też ma pamięć, jak mało kto. Mamy drugiego szkraba, który ma dwa miesiące i jak coś tam z nim robię i gadam do niego to Młoda przylatuje i zaczyna zawsze „Tata, a pamiętasz jak mi…” A mi wtedy się ciepło robi, bo ja często nie pamiętam. Dopiero później przychodzi przebłysk, że faktycznie tak było. Majka ma 3,5 roku.
Muszę przyznać, że te historie dają do myślenia. Do tej pory wydawało mi się, że dzieci mogą pamiętać jakieś swoje emocje i odczucia, ale nie fakty z tych pierwszych miesięcy. Ale być może jest tak, jak podsumował jeden z ojców:
Dzieci wszystko pamiętają.
Czy nasze dzieci żyły już kiedyś wcześniej?
O ile wspomnienia dzieci nas zadziwiają, to kiedy słuchamy dziwnych opowieści o ich byłych życiach, to naprawdę może się człowiekowi zrobić gorąco. Z drugiej strony opowieści dzieci o poprzednich wcieleniach są fascynujące i wcale nie takie rzadkie. Wiemy, że występują dość często w różnych formach, krajach i kulturach. Istnieją też dobrze udokumentowane zbieżności między opowieściami dzieci, a faktami z przeszłości, których nie mogły znać. Dla zainteresowanych polecam dokument Chłopiec, który żył już kiedyś.
A może pamiętacie piękny film Mały Budda Bertolucciego? Grupa tybetańskich mnichów wyrusza w podróż, by odnaleźć kolejne wcielenie ich mistrza Lamy Dorje. Wybranym dzieciom robi się testy na znajomość faktów z życia poprzedniego Lamy. Jeden z nich polega na tym, że przed niemowlęciem rozrzuca się różne przedmioty. Jeśli dziecko wybierze przedmioty należące do Lamy, to jest to duża przesłanka do uznania go za kolejne wcielenie.
Czy tylko w ten sposób można wytłumaczyć komentarze dzieci, jak ten z pierwszego paragrafu? Albo na przykład taki…
Scena w samochodzie. Mija nas motor. Córa dwa i pół roku mówi zamyślona – „Tato motor… Ja też kiedyś jeździłam na motorze, jak byłam duża…Teraz jestem mała i nie mogę jeździć.”
A może chodzi po prostu o bujną wyobraźnię maluchów? Niektórzy ojcowie bardzo pragmatycznie podeszli kwestii reinkarnacji, widząc w niej sporo korzyści…
To by było dobre… W końcu bym widział szansę, że się wyrobię z całą robotą. W trzy wcielenia powinienem ogarnąć.:-)
Inni zachęcali do drążenia tematu. Podpytywania, sprawdzania szczegółów. Dyskusję ostudził jeden z ojców, który dostrzegł ciemną stronę grzebania w takich doświadczeniach.
Ja bym był ostrożny z podróżami astralnymi i innymi doświadczeniami parapsychicznymi. Można wejść w pewne stany i doświadczenia, które będą nas przerastać i których nie rozumiemy, nie znamy, nie wiemy skąd pochodzą… W mojej miejscowości, w szkole średniej, był nawet przypadek samobójstwa dziewczyny, która za bardzo kombinowała z tego typu doświadczeniami. Jak to się mówi „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła”.
Jeśli szukasz inspiracji i wiedzy, żeby rozwijać się jako rodzic, zapraszamy Cię do naszej grupy RodziceRIE. Jest nas już ponad tysiąc i życzliwie oraz merytorycznie sobie pomagamy z szacunkem do dzieci i samych siebie.
Co dzieci widzą po drugiej stronie…
Na koniec opowieści najbardziej mrożące krew w żyłach. Czasami wydaje się, że dzieci widzą rzeczy, których my nie widzimy…
Córka się budzi w nocy w środku nocy obok mnie i żony i mówi, że ktoś stoi w rogu pokoju za drzwiami… Miała 2-3 latka… Można narobić w minutę ze strachu…
Po śmierci mojego ojca mój starszy syn (wtedy miał rok) siedział w foteliku i w pewnym momencie zdrętwiał cały, jak popatrzył w stronę drzwi, a później szukał dziadzia. Była też druga sytuacja, w której patrzył na ścianę. Po chwili chciał przez nią przejść, więc nie wiem, jak to wytłumaczyć. Często wspominał dziadka.
Do trzynastoletniej córki kolegi przychodzi zmarła babcia. Mówi do niej, a ona się boi i nie chce spać po ciemku. A babcia jej była podobno prawdziwą Cyganką i wróżką. Po psychologach czy nawet psychiatrach z nią jeżdżą…
Moja babcia zmarła w marcu tego roku. Kilka dni po pogrzebie, moja trzyletnia siostrzenica siedząc przy śniadaniu u siebie w domu mówi ni stąd ni zowąd do swojej mamy: „Prababcia pozdrawia”. Mojej siostrze z wrażenia wszystko wypadło z rąk. Pyta czy mała może powtórzyć i czy coś więcej wie. Na to siostrzenica: „A nic. Tak sobie gadam…”
Mój syn, kiedy miał około półtora roku, max dwa lata, kiedy prowadziłem go za rękę, powiedział: „Kiedyś ja ciebie trzymałem, a dziś tato ty mnie trzymasz…” Dodam, że mój starszy syn urodził się dokładnie dziesięć lat po śmierci mojej babci. Akt zgonu jest co do minuty zgodny z jego aktem urodzenia, tylko dziesięć lat później. Miał trzy i pół roku.
Można różnie sobie tłumaczyć te wszystkie niezwykłe komentarze małych dzieci. Może jest to autentyczne obcowanie dusz zmarłych, czemu może zaradzić tylko modlitwa o uwolnienie. A może pracuje wyobraźnia dzieci, która karmi się strachem i tworzy rzeczywistość. A może to jeszcze brak rozróżnienia przez małe dzieci snu od jawy. Na pewno podzielam opinię, że dzieci są znacznie wrażliwsze niż dorośli i zmysłowo odbierają rzeczy, których dorośli nie potrafią dostrzec.
Niemniej bez względu na to, jak będziemy sobie to wyjaśniać, ciary na całym ciele mamy gwarantowane…